Jakow Bułhakow, były ambasador Rosji w Polsce, po upadku Rzeczypospolitej, gdy został gubernatorem wileńskim i grodzieńskim, wydał obiad reprezentacyjny dla szlachty.
„Śród obiadu Michał Brzostowski coraz to łyżkę, to nóż lub widelec srebrny niby to skrycie za pazuchę, to do kieszeni kłaść zaczął.”
- Co robisz, hrabio? - rzekł mu zdziwiony Bułhakow.
- Ach! Panie gubernatorze - odrzekł Brzostowski - to rzecz szczególna: jak się tylko człowiek zrobił rosyjskim poddanym, to tak i ręce świerzbią, żeby coś ukraść”.