Męczę Was trochę wątkami szpitalno-funeralnymi, ale co robić, jak człowiek w tym pogrążon? Dla odmiany ciekawostka historyczna o traktująca o śmierci w 1565 r. Mikołaj Radziwiłła „Czarnego” (Stryj słynnej Barbary Radziwiłłówny, czyli Anny Dymnej). Otóż chorował on na podagrę. Żeby załagodzić dolegliwości z tym związane ponoć za poradą lekarza Żyda wysmarował się rtęcią, aby złagodzić cierpienia związane z chorobą. „Wkrótce po tym namaszczeniu wzmogły się bóle, dręczyły go przez całe trzy dni bez przerwy tak dalece, iż naprzód popękały mu oczy, uszy i gęba, następnie rozparło mu boki, a na koniec głowa rozszczepiła się na dwie części tak, iż opuszczony od Boga, w okropnym wyciem wyzionął ducha”.
A potem ludzie się dziwią, ze jest antysemityzm a nie antypodagryzm…