Dzisiaj będzie o meandrach logicznego było nie było myślenia.
Furtum sacrum – święta kradzież. W Średniowieczu bardzo częste były kradzieże relikwii, w tym także relikwii w postaci całości lub części cielesnych pozostałości świętych.
Bardzo dobrym przykładem jest tu kradzież, jakiej dopuścili się Czesi pod wodzą Brzetysława w 1037 lub 1038r., którzy wpadli do państwa Polan, zdobyli Gniezno i zabrali (choć bez jednego ramienia, który Bolesław Chrobry przezornie podarował wcześniej cesarzowi Ottonowi III i dzięki temu wiadomo dziś, gdzie te ramię się znajduje) ciało świętego Wojciecha.
Otóż ówcześni ludzie z pobożności pragnęli kraść relikwie. Posługiwano się przy tym bardzo ciekawą logiką. Otóż uważano, że jeżeli kradzież się powiedzie, to znaczy, że święty od relikwii zgodził się na nią, że jest to zgodne z jego wolą. Święty posiada bowiem taką moc, że gdyby kradzież relikwii była mu niemiła, bez kłopotu byłby w stanie się jej przeciwstawić. Oczywiście, jeśli zabór relikwii się nie udał, oznaczało to, że święty był mu przeciwny i go udaremnił.
Dodatkowo uważano, że jak się relikwię przeniesie przez wodę, to święty będzie przynależał do „naszej” grupy i zrywa z poprzednią.
Dlatego wspomniany Brzetysław dokonał takiego przeniesienia przed umiejscowieniem św. Wojciecha w Pradze.
A ja się zastanawiam, czy Bruxa przypadkiem nie popiera zaboru naszego świętego przez Brzetysława i powrotu tegoż Wojciecha do macierzy, z której przecież uciekał, żeby zostać świętym?