U nas królowały seryjnie wykonywane automatycznie zasłaniane okna oraz opuszczane ekrany. Szło to na tyle masowo, że jeden syn późniejszego generała po prostu w ramach pracy dyplomowej zamówił całość u taty na podstawie dostępnej dokumentacji i nawet na montaż przyjechało dwóch ze służby zasadniczej ciesząc się, że chociaż na chwilę mogą wyrwać się z jednostki.
Ale były też ambitniejsze tematy. Jeden z nauczycieli wymyślił system do zdalnego przeprowadzania kolokwiów. Układ stołów z klawiaturami (prawie QWERTY) zbudowanymi na włącznikach "zorganizowanych" w jednym z zakładów. Niestety sprawa utknęła na skutek "przejściowych trudności" w zaopatrzeniu. Za cynę do lutowania można było dostać kilka "zwolnień" z pytania nie mówiąc o bardziej "zaawansowanej" elektronice...