Cóś w tym jest, co mówi Jazzski. Żeby taki mułła (a może nawet muzzein?) czynił kobietom, które i tak wyglądają jak dwie krople dżalabiji (galabiji), że są nieodpowiednio ubrane? Chyba, że działo się to w szabas, to absolutnie miał rację.
Na marginesie, słuchałem dzisiaj ciekawej audycji o rozwoju piłki nożnej w II RP i przytaczano tam anegdotę, jak we Lwowi bodajże, pewien rabin rozpędził mecz dwóch drużyn żydowskich rozgrywany w sobotę. Szabas jest szabas. Jednak 2 tysiące widzów poszło do domów nad wyraz spokojnie. Spokojnie, zwłaszcza jak się wspomni, że niekiedy konna policja musiała szarżować na kiboli, żeby ich rozgonić.
Rozmażyłem się, takiej husarii to żadna grupa kiboli by się nie oparła. Zwłaszcza ukraińskich.