"Pożegnanie z kozą"
"Przeminęło z capem"
"Cosablanca"
Może być?
Ze swojej strony mogę dorzucić Sandmana, ale dziesięciu ksiąg komiksu to już młody nie da rady, a żegnają się dopiero w dziesiątej, nie wiedzieć czemu.
Ciekawe, że zazwyczaj motyw pożegnania dopiero na końcu historii jest eksponowany i trzeba się przez całą książkę/film/komiks męczyć. Szczęśliwie istnieją chwalebne wyjątki, we Władcy Pierścieni żegnają się już na początku, na drogę.
Z seriali polecam mojego ulubionego ostatnio Doktora. Właśnie już dziesiąty Doktor się pożegnał. Z rolą