No też porządki... Bruxa wszędzie robi porządki
Ale to mi przypomniało, że wczoraj w pociągu zostałem sprowokowany do zachowania bardzo (nie)edukacyjnego:
Popołudniowy do Olsztyna, bezprzedziałowy. Obok, znaczy pod drugim oknem siedzi babcia z wnuczkiem (lat 7?). Mały bardzo żywy, a mnie akurat po pracy trochę zmogło, ale ciężko przysnąć, gdy ten nadaje... W końcu chłopak wskakuje na siedzenie na przeciwko mnie i próbuje dosięgnąć do hamulca. Babcia mocno protestuje, mały siada, ja obserwuję spod oka i udaje że śpię ale oczywiście nie śpię. Mały mówi (do mnie!):
- Dzień dobry!
Ja nic...
- Dzień dobry!!! (głośniej)
Podnoszę oko i zaraz zamykam.
- Babciu, ten pan wcale nie śpi!
No nie da się ukryć...
- Ja tu mam taką ranę na nodze! (pokazuje coś pod kolanem)
Ja nadal ignoruję... a po chwili czuję, że coś (ktoś!) dmucha mi prosto w ucho! Momentalnie otwieram oczy a moja lewa ręka podnosi się w górę (by strzepnąć komara). Chłopak jest jeszcze w zasięgu i moja dłoń spada mu na głowę z siłą, która ubiłaby kilo komarów. To było jak automat, dobre uderzenie z forehandu. Mały z rozpędu wturlał się na swoje siedzenie (przy oknie na przeciwko) i z dziwną miną obejrzał się i powiedział:
- Przepraszam...
Tu mnie zaskoczył. Pokiwałem mu (pogroziłem) palcem, potem także babci, starając się nie robić zbyt poważnej miny.
- Przepraszam (powtórzył!)
- Proszę (i zamierzyłem się do kontynuowania drzemki, choć zostało już tylko z 5 minut)
- Babciu, ale nic nie bolało
- usłyszałem na koniec...