Kot bardzo dzielnie chował się pod kaloryferem w kuchni.
I bardzo dobrze, to było pierwsze, co sprawdziłam, czy nie zginęło... Rudy jest zestresowany, ale cały.
Dla całości obrazu dodam, że wracaliśmy z ostrego dyżuru ortopedii urazowej, bo udało mi się rano w pracy skręcić bark. Wycieczki szkolne to nie jest sport dla słabych ludzi...
No nic, idę zrobić to, co w takich sytuacjach zalecała Panna Marple. Brandy na szczęście neandertal też nie znalazł.