Lwówek Książęcy, niepasteryzowany. Ha, pomyślałam, że wspieranie odradzającej się branży browarniczej na Dolnym Śląsku jest moim dobrze pojętym patriotycznym obowiązkiem. I to jeszcze browar ze Lwówka, uwiecznionego przez dolnośląskiego barda w Balladzie o Legnicy:
Pierzcha rycerstwo, pęka szyk stalowy,
Henryk Pobożny już leży bez głowy,
Z wszystkich rycerzy nie wiem czy i stówka
Uszła do Lwówka.
Matko Boska Lwówecka! Najwyraźniej na Pogórzu Izerskim chmiel obrodził katastrofalnie, klęska urodzaju, czy co? Napisali, że dwunastka i że 5,8%, być może, nie wiem. Wszystko chmiel głuszy, oplatając kubki smakowe jak liana-dusiciel. Podobne doznania smakowe zapewniała mi dotychczas Artemisia absinthium, spożywana w postaci nalewki.
Gwiazdek nie będzie, bo oczy mi w słup stanęły. Zresztą, może jakiś miłośnik piw mocno chmielowych uzna ten wyrób za wynalazek na miarę koła? Smacznego...
PS: Od jutra znikam. Jadę się kurować po tym eksperymencie.