Cherubin przaśny, gruba berta
Miał chęć na cnotę imć Huberta
Lecz tenże Hubert, cwana gapa
Powtarzał w kółko "Łapa, łapa"
Nie lubił cherub tego słowa
Więc tak pomyślał "Może sowa?
Ateńską głowę w mig wyćwiczę
Że tych powtórzeń już nie zliczę"
I na gałęzi przysiadł butnie
To łapy znowu bałamutnie
Wyciąga wobec mądrej sówki
Co myśli sobie "-ówki", "-uwki"?
Lecz podstęp był to i cna pułapka
Tak zastawiona na tego drabka
Sową naprawdę był jeg'mość blondy
Co się nie ruszał bez swojej "Frondy"
Smutna pomyłka w dramat zwrócona
Teraz cherubin na drzewie kona
Takoż powiadam mam moi mili,
Wy oglądajcie mniej wodewili
Dlaczego ja to napisałem?