Zeszło dzisiaj na naprawdę straszne wieści. Przejeżdżałem sobie dzisiaj drogą wzdłuż Wisły pomiędzy Płockiem i Włocławkiem i zaprawdę powiadam Wam, że jak tam dotrze ta fala z Sandomierza to tą drogą będzie mógł płynąć krążownik. O wałach lub wałachach przeciwpowodziowych nikt tam chyba nie słyszał od czasów króla Ćwieczka, co nie chciał Niemca.
Są jednak i budujące informacje. Zapytany o stan Wisłoki, nasz wspólny znajomy z Mielca rozwiał moje obawy. Stwierdził, że wyszedł dzisiaj rano, jak zwykle odśnieżać a musiał odgarniać (odwadniać) szuflą wodę, jednak tylko w kałużach. Dodał, że wszystko mu jedno: odśnieżać, czy odwadniać, bo w sumie to tylko różnica stanu skupienia, a on nie cierpi na braki w koncentracji.
To ja trzymam kciuki i piję za tych już zalanych i za tych, co dopiero (tfu, przepadnij wodna siło nieczysta) będą.