Wiem, że bez polityki (lepiej), ale no nie wytrzymie...
Marylka chodzi na rehab (bo kolanka potłukła nieco...) do przychodni jakiejśtam, gdzie głównie stare babcie przychodzą, żeby kości rozruszać i pogadać. No i właśnie...
- no wreszcie jest prezydent Polak!
- i zna języki obce!
- a jaki przystojny i żonę ma przystojną
- pomódlmy się...
Do przychodni autobusem się dojeżdża, A w nim na siedzeniach ulotki "Zapraszamy na mszę w intencji NASZEGO prezydenta!".
Staram się jak mogę, śmieję się i płaczę, puszczam ostrego blues-rocka i Sułka na zmianę, ale takie pranie mózgów bardzo źle na Marylkę wpływa...Dobrze, że to jeszcze tylko 3 dni.