No, mamy w Górach Stołowych takiego lardża, do którego byś się zmieścił nawet w stanie nie sproszkowanym.
Mówią na niego pieszczotliwie Trumna. Bo żeby dosięgnąć skrytki trzeba się w nim położyć.
Ja miałam spory luz.
To jest finał zagadki prowadzącej przez labirynt Błędnych Skał. Taka forma jest w zasadzie ostatecznym testem, czy delikwent rzeczywiście odrobił całe zadanie osobiście. Kto się przecisnął przez Przesmyk Liczyrzepy ten i tutaj bez klaustrofobicznych lęków wejdzie...