A to coś podobnego do numeru pierwszego minus szpinak, jarmuż i Ninja, za to plus cynamon i zielona herbata mi uprzyjemniło przesiadkę w dworcowej kafejce we Wrocławiu. Aże mnie się przypomniało, jak to za dawnych, niewłaściwych czasów była tam i herbaciarnia z samowarem...
Teraz, mając do wyboru sieciówkę amerykańską i brytyjską wybrałam tę, gdzie była jakaś szansa na to, że będą wiedzieli, że herbatę się zaparza w imbryczku, a nie wsypuje do morza...