Dzień dobry. Żyję, bo byłem w Krakowie a nie w Paryżu.
Stan aut w rodzinie - mniej jedna toyota. Cała nadzieja w szpachli...
Marian rośnie jak na drożdżach, ech, gdzie ten mały kotek.
Dziękuję wszystkim za troskę i inne wyrazy, muszę opróżnić piwnicę, a to boli.
Boli prawie tak jak Halinkę rów.
Ale 5 godzin na SORze okazało się zgodne z kolorem opaski (zielona).
To tyle z krótkiego meldunku i z powrotem przechodzę na odbiór.
Acha - w związku z wydarzeniami dozbroiłem syna w mauchi (czy jak to się tam pisze/jest napisane).
A specjalnie dla Cezara:
EoS