Z całym szacunkiem dla Waszego zdziwienia, ale jak asystentce przygotowującej mnie do zabiegu (spryskują jakimś świństwem gardło, łapią za język, mimo, że byłem w klapkach) powiedziałem, że jak w 1977 r. miałem bronchoskopię to przez okrężnicę, zdziwiona, ale jednoczenie nie do końca przekonana, (jak się nad tym zastanowić, to teoretycznie dojście okrężne, ale jest...) że bajeruję. Szkoda mi się jej zrobiło i powiedziałem, że ją wkręcam, co wywołało wyraźną ulgę na jej twarzy. Ale jak mnie chwilę potem złapała za wspomniany język w klapkach... Dopiero 2 godziny później mogłem jeść, a i to na bosaka.