Rozumiem.
Aczkolwiek.
Mnie bardziej przeszkadzają palanty przebierające się dzień wcześniej za dynie i zalewające pałę w tzw. pubie (dawniej: knajpa). Nie bardzo mnie to konweniuje z nastrojem święta.
Ale co zrobić, <ev>, stolyca.
Strasznie się cieszę, że nie było mnie w piątek w robocie, ominęło mnie.
On a lighter note: już wiem czemu tzw halołin jest kojarzony z czarownicami. Strasznie dużo starszych pań z miotłami można dzisiaj (i zapewne jutro) spotkać w zbiorkomie...