i idzie na śmietnik
Właśnie dzięki temu mechanizmowi funkcjonuje cały archeologiczny światek
O choroba, a ja zawsze myślałem, że archeologia funkcjonuje dzięki właściwie dobranym i przesłuchanym świadkom z epoki.
Zabrzmi to jak zabrzmi, ale weź połam takim każdą kość w pięciu miejscach i zabierz im ich wszystkie dobra materialne, a i tak słówkiem nie pismą. Takie bestie.
Ależ co Ty opowiadasz? Oto do czego porowadzi nauczanie na zachodnich uniwersytetach. Wszyscy przekonują, że archeolog to misja, poszanowanie historii, szacunek dla ludzi, którzy zmarli itp. Byzydury. Przykłady można mnożyć:
- Biednego Otziego musiano zanieść na lodowiec, tam zamrozić i do tego sfingować morderstwo, żeby współcześni archeolodzy myśleli, że to rany zadane w walce i aby nie wpadli na rzeczywisty cel tej ofiary - została złożona właśnie dla nich.
- To samo dotyczy tysięcy ofiar składanych wraz z odchodzącym królem - chowano ich wyłącznie z myślą o współczesnych badaniach archeo.
- Kości? przecież od zamierzchłych czasów każdy artysta musiał wyrzeźbić, namalować itp. jedną dziesiątą twórczości na tzw. podatek archeologiczny - przeznaczony na odnalezienie przez historyków.
- a malunki naskalne, a piramidy, a mur chiński, a menhiry?
Co do kości, to ja rozumiem i popieram koncepcję, żeby każdy po śmierci mógł na swoich kościach wyryć - najlepiej przed połamaniem - bliżesze o sobie informacje. Obecnie jest to być może realne, ale w czasach powszechnego analfabetyzmu było trudne. Podobno wśród neandertalczyków jedynie 2% populacji potrafiło czytać i pisać, zaś obieg prasy i książek był minimalny. Co więcej, procent czytelnictwa wśród
Homo sapiens idàltu i
Człowieka z Cro-Magnon był niewiele wyższy, mimo większej czaszki.
Nie narzekaj więc Waść, tylko dzięki wspólnemy wysiłkowi tysięcy pokoleń naszych przodków, współcześni archeolodzy mogą coś znaleźć.