Dziadek Jacek: No kto b pomyślał...Grzesiu Grzesiu nie znałem cię z tej strony.
Maryla: A ja zrobiłam specjalnie na tę okazję zapiekankę z mąki i wody.
Dziadek Jacek: Nie moooże być!
Panna Inga: Wszystkiego najlepszego Dziadku Jacku.
Grzegorz: Tak, w zasadzie wszystkiego.
Maurycy: Ja też będę miał coś dla Dziadka, ale trochę później. Dziadek jest taki wspaniały, mądry, inteligenty........
Grzegorz: Papo! Papo! Niechże się ojciec obudzi.
Maryla: Ojcze!
Maurycy: O! Budzi się!
Dziadek Jacek: Co? Gdzie? Gdzie ja jestem?! A, to wy...
Maryla: Tak, my. A któż by inny.
Dziadek Jacek: Więc to mi się wszystko prawda śniło? Wiedziałem, że to zbyt dziwne, by mogło być prawdziwe... swoją drogą mogliście mnie jeszcze nie budzić. To znaczy, że nie macie dla mnie żadnych prezentów?
Grzegorz: Jakich znowu prezentów? Ojciec bredzi.
Maryla: Najprawdopodobniej. Bredzi. Po prostu zasnął ojciec, a może zemdlał...
Maurycy: Jak to starzec.
Dziadek Jacek: No! No! Nie pozwalaj sobie, nie jestem jeszcze taki stary....ile to ja mam lat?
Grzegorz: Nie wiadomo dokładnie,ale na pewno o jeden rok więcej, niż rok temu.
Dziadek Jacek: Popatrz, popatrz Grzesiu jak ten czas leci...jeszcze niedawno 1905, a tu już....który to mamy rok?
Grzegorz: Tego też do końca nie wiadomo. Nie mamy w końcu kalendarza, nie licząc tego z '81, który wyniosłem swojego czasu z zakładu pracy, pod nieuwagę moich przełożonych, gdyż odbywał się właśnie strajk...zresztą w owym czasie udało mi się wynieść sporo różnych interesujących rzeczy.
Maurycy: Dziwne....może to przez to, że nie wiadomo, ile dziadek ma dokładnie lat, nie starzeje się on jak zwykły człowiek...