Oj tam oj tam. A ja mam dzisiaj wolne, a wczoraj byłam na wagarach. Legalnych, ale jednak. Zabrałyśmy z koleżankami dwie bardzo grzeczne szóste klasy do kina, żeby się dzieci po sprawdzianie szóstoklasisty odstresowały. Do Złotych Tarasów.
Dzieci się odstresowywały oglądając Kung fu pandę, a panie (wyznaczywszy dyżury opiekuńcze, bo klasy bardzo grzeczne, ale jednak) poszły się odstresowywać do galerii. Rezultatem odstresowywania były dwie pary butów w rozmiarze w zasadzie niemożliwym do zdobycia, dwie bluzki, jedna sukienka mini i jedwabny szal w kolorze khaki.
Jedne buty moje, co przyjęłam za wróżbę fartownego dnia i wracając, odstawiwszy już dzieci do domów, skręciłam do fryzjera, w nadziei umówienia sensownego terminu. Pani Aga przyjęła mnie z otwartymi ramionami, bo akurat nawaliła umówiona klientka.
Upewniwszy się co do fartowności dnia, z nową fryzurą ruszyłam do dentysty, również w nadziei umówienia terminu. U pani Ewy też było pusto, a wizytę zakończyłam niespodziewanym w moim wieku rezultatem - plus jeden ząb. Okazało się, że gnębiące mnie dolegliwości wynikały z wyżynającej się, zapomnianej ósemki. Ósemka zdrowa jak byk, rośnie mniej więcej prosto, żadnych cięć cesarskich nie przewidujemy, ma się w kilka dni wyrżnąć siłami natury...
Ogłuszona lekko ilością fartu, jaki na mnie spadł, postanowiłam wykorzystać dobrą passę zanim się skończy, i zadzwonić żeby umówić wiszącą nade mną od dawna wizytę u specjalisty. Miła pani po drugiej stronie wirtualnego druta stwierdziła, że w zasadzie terminy są na maj, ale... jest jeden, wyjątkowo, dziś o 19:30, na Okęciu...
Nawet udało mi się zdążyć i na czas odnaleźć przychodnię na 17 stycznia 39, mimo, że na 17 Stycznia budynków o numerze 39 jest cały alfabet, pół wśród bloków osiedla, pół na terenach lotniczych, gdzie w głębi miedzy hangarami sprytnie maskował się LuxMed jako Przychodnia Medycyny Lotniczej.
Dobrze, w sumie, że dziś mam wolne, po takiej ilości farta, to urlop jest niezbędny...
Kolega coś mówił o absorbującym życiu?