3 lutego - najstarszy dzień we wszechświecie.
Wczoraj był dzień pismaka, przepraszam, świstaka, o którym wszyscy zapomnieli. Jednak dzisiaj jest dzień, o którym zapomnieć się nie da. Obchodzimy bowiem rocznicę najstarszego dnia na świecie. Otóż właśnie 3 lutego, jak co roku od ponad 8 miliardów lat Gonzo obchodzi urodziny.
Z faktu tego wynika szereg ciekawych konstatacji. I tak, okazuje się, że 3 lutego (niegdyś 3 luty) jest nastraszą datą na świecie. Starszą od 2-go, 1-go lutego, ba, starszą nawet od 1-go stycznia. Potwierdza to indolencję naukowców, którzy z uporem maniaka 1-go stycznia traktują jako początek każdego roku, nie wiedząc, że pierwszy rok zaczął się od 3 lutego. Dalej, od początku data ta była przez Gonza liczona (dłuuuugi czas nie było nikogo innego do liczenia dat) według systemu, który po 1582r. na skutek niewybaczalnego plagiatu papieża Grzegorza XIII nazywany jest kalendarzem gregoriańskim. Proces, który Gonzo wytoczył Grzegorzowi XIII zakończył się ugodą: Grzegorz XIII zobowiązał się, że umrze jeszcze według kalendarza juliańskiego w dniu 1 kwietnia 1585r. (wg. kalendarza goznowskiego-gregoriańskiego jest to data 10 kwietnia), a w jeśli słowa dotrzyma, sposób liczenia dat będzie nazywany zamiast „kalendarzem gonzowskim”, „kalendarzem gregoriańskim”. Obie strony wywiązały się z umowy. Pogłoski, że Grzegorz XIII był zmuszony poprosić o pomoc w wykonaniu ugody Gonza, nie uzyskały potwierdzenia ze strony samych zainteresowanych.
Wracając do naszego jubilata, to czuje się on świetnie i młodo. Właśnie z kolejnym świeżym rocznikiem kobiet kończy etap koszykówki juniorskiej, gdzie uzyskał tytuł "najlepiej penetrującego". Tryska optymizmem, zdrowiem i energią, nawet w te zimne wieczory. Wczoraj, jako jedyny na treningu w baaardzo zimnej sali gimnastycznej wystąpił w tym samym stroju co latem – krótkie spodenki przypominające egipskie spódniczki (koniec XVII w. przed Chrystusem), dwustronna koszulka na ramiączkach w postaci kolczugi husarskiej z 1669r., krótkie skarpetki i buty a la Ludwik XIV. Do tego nie zważając na przerażone miny współgraczy i ich trzęsące się z zimna członki i zęby spokojne pił lodowate piwo otrzymane z okazji nadchodzących urodzin od Fasiola. Jednak odporność Gonza na zimno nie powinna dziwić. W końcu nawet bez kataru przeżył – nie przerywając treningów – wszystkie epoki lodowcowe na ziemi.