A to miał podobne doświadczenia, co śpieszące na poranną zmianę włókniarki ze starej łódzkiej anegdoty, które napotkany obywatel zagadnął:
- Szszy mogłyby mi szanowne panie powiezzzieć, zzie ja właściwie jestem?
- Yyy, w Łodzi.
- Tak czułem. Ale na jakim morzu?