Okiem laiczki
Administracja (podział administracyjny)
Powszechnym jest sąd, a nawet mniemanie, iż podział administracyjny służy lepszemu administrowaniu państwem. Jak wszystkie tego typu powszechne sądy jest to totalna bzdura. Podział administracyjny (jak sama nazwa wskazuje) służy ni mniej, ni więcej... tylko mnożeniu. Jest to klasyczny przykład prawa Parkinsona. Kto go zna, to wie o co chodzi, a kto nie zna, niech pozna. Tak trochę więcej inteligencji, nie?
Wracając do tematu. Podział administracyjny, oprócz tego że niczemu nie służy, służy (jak wspomniałam) mnożeniu urzędników. Jeżeli jakąś sprawę może załatwić jeden kompetentny urzędnik - jest to sytuacja abnormalna, kryminogenna, godząca w naszą państwowość i last but not least - korupcjogenna. Już wyjaśniam. Jeden kompetentny i (co ważne) władny urzędnik może a) zachorować; b)wyjechać na zagraniczną wycieczkę; c)dać się przekupić; d) może mu być smutno, że jest sam. Nie należy więc do tego dopuścić. O ile łatwiej jest przekupić jednego urzędnika, to trudniej jest jednak przekupić tabun bezmózgich biurokratów. A jeśli nawet się ich przekupi - to nic to nie zmieni. Jest to myślenie o tyle mądre o ile bezdennie głupie. Ale taka jest właśnie administracja wszelkiego szczebla.
Nasuwa się pytanie - z czego utrzymuje się podział? Odpowiedz jest banalnie prosta - z tartaku. A konkretniej z przerobu papieru. Ilość osoboton dokumentów plasuje nas w ścisłej wszechgalaktycznej czołówce. Tylko chyba na Marsie jest więcej urzędników. Każdy kto był na Marsie to sam przyzna. Ale zaczynamy odbiegać od tematu.
Zwróćcie kochani uwagę - kiedy administracja najlepiej pracuje? Kiedy jest zamknięta - tj. zajęta jest sama sobą. Niedoścignionym wzorem, mekką i stolicą wszelkich biurokratów jest Bruksela. Dlatego też tak chętnie nasi biurokraci chcą przyłączyć nas do ich Europy. Jakie daje to możliwości. Każdy urzędowy dokument można by złamać przez niezliczoną ilość cyferek i literek, a nieograniczone pole do popisu otwarłoby się przed twórcami nowych przepisów, okólników, rozporządzeń, dyrektyw...
*****
Obecna ekipa postanowiła zmniejszyć administrację. Dokonać tego zamierza oczywiście poprzez jej zwiększenie. Na każdego likwidowanego wojewodę przypadać będzie 24 likwidatorów (nie licząc żon, kochanek i dzieci). Cztery lata obecnej kadencji (nie licząc sobót) nie starczy na likwidację zbędnych wojewodów, o likwidacji likwidatorów nie wspominając. Nasuwa się pytanie - po co to wszystko? Odpowiedź tylko z pozoru jest trudna. Chodzi o to, by tych biurokratów czymś zająć. Jeżeli będą się zajmować sobą, to istnieje cień szansy, że zostawią gospodarkę w spokoju i będzie się ona (wraz z normalnymi obywatelami) spokojnie rozwijać.
Hanka Fidingerowa
Dopisek dzisiejszy
Luty 1998 - a czy coś się zminenło?