Wystarczy, że Bruxa wie wszystko
Tak tylko chciałam sprawdzić, czy uda mi sie sprowokować kolegę, który zarzekał się, że nie zamierza się rozpisywać. Skuteczność - dziesięć
Dżema kolega dostaje za wyczerpującą fizycznie i psychicznie odpowiedź.
Dziękuję za dżema.
I rozwiewam wątpliwości - nie jestem Carlosem Johnsonem. Niestety.
W kwestii dodatkowych wyjaśnień (nie po to by kolejnego dżema dostać, co to to nie).
Ja dziobem nie kłapię tylko z powodów, że jestem małomówny.
Co nie znaczy, że jestem jakimś dziwacznym pustelnikiem.
Zwyczajnie lubię, kiedy w słowa przeistacza się myśli.
Obserwując internet zauważam mnóstwo słów, w których nie widać tej myśli ani odrobiny.
Z przekąsem podziwiam dobre samopoczucie osobników uważających, że wszystko co zakołacze w ich (nielicznych dość często) szarych komórkach, warte jest wiekuistego uwiecznienia na forach. Z bólem zapoznaję się z tymi uzewnętrznieniami i czym prędzej opuszczam takie zgromadzenie.
Jednym z chlubnych wyjątków w sieci jest to miejsce.
Co konstatuję po obszernej lekturze wielu wpisów na wielu wątkach, które sobie z ogromną przyjemnością (intelektualną) przeczytałem.
Nie mogę się oprzeć takiej refleksji. Większość tutejszych rezydentów, bo pewnie z racji wieku nie wszyscy, mają za sobą "edukację" kulturalną wyniesioną z dawnej Trójki. Ja nieskromnie do nich się zaliczam - uzurpatorsko, ale dumnie.
I te skłonności do wyrafinowanych w treści form wymiany poglądów cenię nade wszystko i wgłębiam się w lekturę z niekłamaną przyjemnością.
Smutek jednakże mnie ogarnia po uświadomieniu sobie, że coraz bardziej zanika taki poziom konwersacji, ustępując prostackiej wymianie inwektyw, zwykłego chamstwa opartego na pewności anonimowości. No i temu wszechobecnemu poczuciu, że klawiatura wszystko zniesie.
Jak na deklarującego małomówność strasznie się rozpisałem, ale dobry PR nie szkodzi.
Czego przykłady biją zewsząd po oczach.
Nie chcąc przeciągać struny kończę i wracam do pasjonującej lektury.
Pozdrawiam wszystkich starych i nowych znajomych.
Marek