Straszna wieść!!!

[Fasiol]

Jak najbardziej.

[Fasiol]

No tak. Hurghady, Jiczin, dyżurny poszedł gąbkę zmoczyć... 

[Bluesmanniak]

Spoko, jestem, czujny, zwarty i gotowy

[Bruxa]

No tak. Hurghady, Jiczin, dyżurny poszedł gąbkę zmoczyć... 

Pogoda taka, że tylko się na słoneczku wygrzewać. Jak jeden gość u mnie w ogródku.

Tak sobie leżakował, dopóki nie zaczęliśmy się my kręcić, to sobie poszedł. Znaczy, popełzł.

[Fasiol]

Miał was dość?

[Bluesmanniak]

A to jakiś wasz znajomy?

[Bruxa]

On tu chyba ogrodu pilnuje jak nas nie ma.
I spokój lubi.

[Fasiol]

A na jesień jabłko ci zapoda.

[Bruxa]

A dziękuję, chociaż to nie wunsz.
O ile jabłonie nie wymarzły.

[Fasiol]

A czereśnie tam masz? Czereśnie to moje ulubiene.

[Bruxa]

Na sąsiedniej górze, stuletnie drzewa. Coś ze trzydzieści metrów. Trochę trudno zbierać.

[Fasiol]

Toż to normalnie Kanaan!

[Bruxa]

E tam, w rzeczce normalnie woda płynie.

[Fasiol]

Mówiły że pioruny na Melę idą.

[Bruxa]

To nie doszły. Może nie słyszały, gdzie mają iść?

Zresztą ja się dzisiaj tak kręciłam po okolicy, że mogły się zgubić.
Po dwudziestej drugiej na zejściu ze Szczelińca żółtym szlakiem ich na pewno nie było.