Baader
2005-07-14 23:13:54
Istnieją w "RP", a dokładniej - w życiorysie dziadka Jacka, wątki i motywy które potencjalnie mogłyby być kopalnią anegdot i cytatów równie obfitą jak działalność tego zasłużonego żołnierza pod komendą kaprala Jedziniaka w niezapomnianym roku 1905, czy proces przeciwko Zachariaszowi Dorożyńskiemu. Problem polega na tym, że wystąpiły jednostkowo i nigdy nie miały dalszego ciągu.
Słuchając "RP" po raz n-ty odnalazłem dwie takie "izolowane" historie.
Najbardziej obiecująca to wspomnienie o udziale dziadka Jacka w wykopaliskach w Egipcie w roku 1925 (co jak pamiętamy zakończyło się odnalezieniem mumii faraona i wyssaniem ze spowijających go papirusów pysznego dżemu). Aż nie śmiem spekulować, że mumią tą była mumia Tutenchamona - daty się plus minus zgadzają, H. Carter odnalazł mumię Tutenchamona trzy lata wcześniej.
Jestem zresztą dziwnie przekonany, że wraz z dziadkiem Jackiem w Egipcie znalazł się też i kapral Jedziniak. Co prawda w opowieściach swojego byłego podkomendnego zginął ze dwa razy ale w to nie wierzę, pojawił się zresztą w Polsce w latach 80-tych . Po rewolucji nie miał też raczej po co zostawać w Rosji. Pewnie siłą przyzwyczajenia w Egipcie nadal był przełożonym Jacka Marii Poszepszyńskiego. Kto wie? Może i odkrycie grobowca Tutenchamona wyglądało całkiem inaczej niż opisują to historycy:
"Co wy tam wiecie nieuki! Było tak. Siedzieliśmy pod palmą jedząc pieczoną kobrę (kobra z dżemem palce lizać!) gdy nagle kapral Jedziniak mówi do mnie: widzicie tę szczelinę w skałach Poszepszyński? Sprawdźcie no co tam jest wewnątrz, a jak was szlag nie trafi i znajdziecie coś ciekawego to powiemy szefowi".
Druga historia to właściwie wzmianka - chodziło o nurkowanie w Pacyfiku na mrożącej krew w żyłach głębokości 4000 m. Co dziadek Jacek robił u licha na Pacyfiku i kiedy to było?
Jako rzekłem, wielka w zasadzie szkoda że nie było kontynuacji. Zastanawiam się czy Maciej Zembaty umieścił te dwie opowiastki w celu dalszego drążenia tematów? Zapewne nie, ale...
Stefan - Bolcman
2005-11-23 12:55:32
Odświeżyłem ten wątek, bo rozbawiła mnie adekwatność tytułu do jego pozycji na forum, na którą zresztą nie zasługuje
Baader
2005-11-23 13:08:13
Co prawda to prawda; ten wątek też średnio się był rozwinął Ale w zasadzie nie oczekiwałem odpowiedzi - to było tak ku uwadze ogółu. Nie wydaje mi się zresztą, że jest w RP jeszcze jakiś nierozwijany wątek ale mogę się mylić.
andrzej74
2005-11-29 20:17:32
myślę, że nader łatwo można wyjaśnić te pojawiające się i zanikające wątki w "RP" znanym powszechnie wysokim spożyciem przez "niektórych" autorów serialu środków halucynogennych
"Przygody wuja Alberta" też chyba Zembacz na kwasie robił?
Tym razem gugle dał reklamę dinozaurów!!!!!
Tosia85
2005-12-02 10:08:24
a mi udalo sie odkopac swoja liste odcinkow i widze, ze sa tam odcinki o takich samych tytulach jak rozdzialy ksiazki o Poszepszynskich (figi igi, dzien murzyna itp). czy to faktycznie bylo nagrane?
kc9
2005-12-02 20:00:46
No ja młody, zapracowany muszę starszej Tosi tłumaczyć?! Pewnie, że były nagrane!!
andrzej74
2005-12-06 09:34:45
che, che, młody ale bezczelny - "starsza Tosia", a to się nam młodzież rozzuchwaliła
zaś w sprawie udostępnienia hasła do serwerka z mp3 (m.in. komplet Poszepszyńskich) proszę korzystać z opcji "prywatna wiadomość", wtedy pomogę
Stefan-Bolcman
2005-12-06 10:04:49
andrzej74 napisał/a:
>
> che, che, młody ale bezczelny
Jakieś kompleksy?
Tow. Freud sie kłania?
Baader
2005-12-06 10:44:44
"Towarzysz Freud": pamiętacie może "Dwanaście prac Herkulesa Miziaka" niezapomnianego A. Waligórskiego? Wspomniany H. Miziak, dzielny komendant posterunku milicji tropił tam przestępców wzorem Herkulesa Poirot, acz w naszej polskiej przedstawionej w krzywym (oj krzywym!!!) zwierciadle rzeczywistości. Do czego zmierzam: na końcu odcinka o stajni Augiasza (obora w pewnym PGR-rze) H. Miziak mówi coś takiego:
"Czytelników prosimy o nadsyłanie odpowiedzi na adres redakcji, Warszawa ul. Mysia 2. A swoją drogą wiecie co, kapralu? Zastanawiam się kim był towarzysz Mysio i czym właściwie się zasłużył?".
Było to w roku 1988. Pewien kumpel przejął ten tekst bo bardzo mu się spodobał i zawsze go powtarzał idąc ulicą o neutralnej nazwie - Stokrotki, Bociana itp. Używa go do dziś. Po 1989 zamienił tylko - signum temporis! - "towarzysz" na "wielebny"...
Cezarian
2005-12-06 22:25:41
Towarzysz Freud, to ten niziołek z "Władcy pierścienia" Tolkiena, jak mniemam?