... a na horyzoncie jest jeszcze jeden odcinek, czekający na uogonkowienie. Niestety Tom ma ostatnio takie tempo, że odcinki nawarstwiają się i spiętrzają... nawarstwiają się i spiętrzają...
=======================
Maryla: Coś dawno sąsiad do nas nie przychodził. Już się nawet zastanawiałam czy się przypadkiem nie wyprowadził?
Pan Włodek: A gdzie ja bym mógł wyjechać? Chyba tylko na Wólkę Węglową. A po drugie wie pani, ja już po prostu nie mam sił i dosłownie podpieram się rzęsami ze zmęczenia.
Grzegorz: No może nie całkiem, bo wczoraj widziałem jak wyczołgał się pan z windy i to całkiem sprawnie nie tłukąc flaszki trzymanej w prawej ręce.
Pan Włodek: A czy myśli pan, że ja piję z własnej woli? Po prostu sprowadził się do mnie teść, a Bożenka już tyle pić nie może, to wszystkie towarzyskie obowiązki spadły na mnie.
Maryla: To najprawdopodobniej miłe obowiązki gospodarza, a pan jak zwykle marudzi, szuka dziury w całym i bezpodstawnie najprawdopodobniej narzeka.
Dziadek Jacek: Ja to musiałem Marylko pić z twoim dziadkiem bo na trzeźwo to bym się nie ożenił z twoją matką, ale dziś są inne postępowe czasy i to dzieci rozpijają rodziców.
Pan Włodek: A gdzie tam, ja muszę mu towarzyszyć dzień i noc, ale ja nie mam takiego zdrowia jak kiedyś i ciągle mi się zwraca. Do tego nie dosypiam po nocach i jestem już ledwo żywy Nie wyobrażacie sobie państwo jaki to ciężki i wyczerpujący obowiązek Bożenka tankowała dwa tygodnie ale już więcej nie chce i wyjechała do koleżanki w Gdańsku
Grzegorz: Ja pana, panie Włodku rozumiem, bo też mam słabą głowę. Zaraz robi mi się niedobrze i zaraz wszystko wymiotuję. To u nas dziedziczne bo mój dziadek Stasiek Curuś Gąsienica też tak miał i cała wieś się z niego śmiała.
Pan Włodek: No właśnie ja mam podobnie i teść się ze mnie śmieje, bo więcej jak pół litra nie mogę na raz wypić.
Dziadek Jacek: A nie może pan po prostu powiedzieć, że pan ma już dość? Gościnność gościnnością ale bez przesady, po co się męczyć skoro zdrowie na to nie pozwala?
Pan Włodek: To się tak mówi, ale po prostu nie wypada. Ze 40 lat nie widziałem się z teściem ale w końcu, pod koniec życia mnie odnalazł.
Maryla: Po co takie wielkie słowa, przecież nie wiadomo komu ile pisane, a pan jak zawsze wygląda zdrowo. Z pana panie Włodku jeszcze kawal chłopa, nie to co Grzegorz.
Pan Włodek . To jest nie całkiem tak jak pani mówi, ja po prostu chciałem powiedzieć, że teść wyszedł ze szpitala, bo dłużej nie chcieli go tam trzymać No rozumiecie państwo z marskością wątroby nie żyje się długo, a szpitalnictwo ostatnio tak się popsuło, że nawet taka zasłużona placówka jak Chora Kasa zaczęła się liczyć z groszem. Oj dawniej nie tak bywało Opowiadała Bożenka, że jak była siódmy raz na odwyku i było podejrzenie, że wątroba jest już całkiem do niczego to profilaktycznie zrobili jej przeszczep i to w Szwajcarii w dobrej prywatnej klinice. Chamstwo dorwało się jednak do władzy i już nie ma pieniędzy dla zwykłych ludzi. Jak to mówią: "Murzyn zrobił swoje murzyn może odejść".
Dziadek Jacek: O, nie jest tak źle, wyprowadzałem Murzyna przed godzina i zrobił swoje ale już przyszedł i śpi spokojnie pod stołem. Dobre psisko choć odrobinę zapchlone. Myślę, że znowu będę musiał go wyiskać. Ciekawe jak on to robi, że zbiera wszystkie pchły z całego podwórka i piwnicy?
Pan Włodek: Gorsza sprawa panie Dziadku Jacku to te niedospane noce. Ja już dłużej tak żyć nie mogę i dlatego aby trochę odpocząć wykradłem się w tajemnicy do was. Ja muszę choć chwile odpocząć A nie dałoby się tu gdzieś położyć i przespać z godzinkę? O, widzę łózko, a z lewej strony od pani Maryli jest wolne miejsce...
Maryla: Ja tam nie mam nic przeciwko temu choć nie ukrywam wolałabym aby Pan Włodek był w lepszej kondycji fizycznej...
Grzegorz: Wykluczone! Ja absolutnie się na to nie zgadzam i nie życzę sobie w zasadzie tłoku w moim łóżku!
Dziadek Jacek: Ja też się nie zgadzam i nie dam nikomu mojego materaca. Jeszcze tego tylko brakowało aby ktoś zapaskudził mi moje posłanie. może Murzyn się zgodzi i odstąpi panu Włodkowi miejsce pod stołem. No Murzyn, co ty na to?
Murzyn. Wrrrrrrrrr, wrrrrrr, wrrrrrrrrrrrr,
Dziadek Jacek: No sam pan widzi, że też nie chce!
Maryla: A tak właściwie to dlaczego teść nie śpi po nocach? może powinien brać środki nasenne, bo to pomaga. Pamiętam, że kiedy pracowałam w prosektorium na nocnej zmianie, a pielęgniarze byli za mocno zmęczeni by się mną zajmować, to też brałam proszki nasenne aby lepiej spać. Trzeba było tylko znaleźć jakiegoś ciepłego jeszcze delikwenta, którego dopiero co przywieźli i jeszcze nie całkiem zesztywniał Przekładało się go do innej chłodni, a zajmowało się jego cieple jeszcze miejsce. Jak się chce to zawsze znajdzie się przytulne miejsce do snu.
Pan Włodek: Ależ pani Marylo to nie o to chodzi. Gdy teść zasypia zaraz go dopadają wspomnienia z pracy i trupy. Myśli pani, że łatwo jest mu spać gdy naokoło krąży kilkadziesiąt tropów z dziurami w potylicy? Do tego machają tymi skrwawionymi rekami i i nieludzko wyją całymi godzinami. No niech sama pani powie, jak w takich warunkach może on spać?
Maryla: Gdy ja pracowałam w prosektorium to nieboszczycy byli raczej spokojni i nie hałasowali Czasem któryś spadł z wózka, ale nie były to częste przypadki i spać po proszkach było można Mnie osobiście bardziej przeszkadzały przeciągi albo nieprzyjemne zapachy gdy przywieziono nieświeżego denata po miesięcznej kąpieli w gliniance.
Dziadek Jacek: Faktycznie, jeśli teść nie może spać w nocy to powinien się zatrudnić na jakąś nocną zmianę. Zawsze może zarobić masę forsy bo podobno nocni ciecie wyciągają około 5.5 zł na godzinę jeśli trafią do dobrej, bogatej firmy ochroniarskiej. Pamiętam jak w niezapomnianym roku 1905 w naszym oddziale służył Aleksander Iwanowicz Muchin stary wojak, który jeszcze w 1863 roku za cara Aleksandra II zaczynał służbę wojskową gdzieś w Polsce. On też pił na umór ale miał lepsze zdrowie bo w tych czasach nikt nie słyszał o jakichś tam przeszczepach wątroby On też nie mógł spać w nocy ale jego prześladowały dzieci i kobiety z poderzniętymi gardłami z palonych dworów szlacheckich. Nasze dowództwo zajęło się nim jak trzeba, bo zawsze dba o swych żołnierzy i dlatego dowódcy dawali mu wszystkie warty nocne. Nie macie pojęcia jak sumiennie je sprawował i nigdy, ale to nigdy nie zaspał na warcie pełnionej przy składzie amunicji Japońscy sabotażyści chcieli parokrotnie tam się dostać ale nigdy im się to nie udało A może pańskiego teścia dałoby się zatrudnić w jakiejś przyfrontowej wartowni?
Pan Włodek: Wykluczone. teść już w latach sześćdziesiątych przeszedł na zasłużoną emeryturę i nie ma zamiaru pracować. A czy to mu potrzeba więcej pieniędzy? Kto solidnie zapracował ten ma i śmiało może odpoczywać.
Grzegorz: To może teść powinien podróżować i zwiedzać szeroki świat? Słyszałem, że emeryci, Niemcy i Amerykanie, jeżdżą po całym świecie i poznają ciekawe zabytki i inne cuda przyrody. Z tym, że oni nie mieli problemów z paszportami.
Pan Włodek: teść też nie miał problemów z paszportem, a wiec podróżował i odwiedzał swych znajomych kiedy tylko miał na to chęć. Był w latach 60-tych u swego kumpla Stefana, prokuratora wojskowego w Szwecji i koleżanki, sędziny w Anglii, ale wtedy jeszcze był tam na paszporcie turystycznym i bal się, że go ci " imperialistyczni lokaje " wsadzą, bo to był czas Zimnej Wojny. Parę lat spędził też u przyjaciół w Nowym Yorku ale tam też nie zagrzał miejsca. Nie tak dawno był nawet z wizytą u Czerwonych Khmerów w Kambodży, ale i tam nie siedział długo bo klimat mu nie odpowiadał. Był też kilkanaście lat w Kraju Rad ale źle wspomina ten okres. Zatryumfował w nim w końcu patriotyzm i postanowił na starość pochować swe kości w swej umiłowanej, choć niewdzięcznej Ojczyźnie.
Grzegorz: I stało się! Emigranci nareszcie masowo wracają i pewny jestem, że przynajmniej czasowo przyjedzie ich tu cały tłum. Gdy tak słucham pańskiego opowiadania panie Włodku czuje wzruszenie i zażenowanie. Tak, zażenowanie, bo też jestem Polakiem i patriota. Piekło niszczące najlepszych synów naszego narodu to naprawdę sprawa wstydliwa. To naprawdę nieludzkie, że starsi niekiedy ludzie stali się celem nocnych prześladowań i nie bójmy się tego nazwać po imieniu: represji. To jest prawdziwa zbrodnia na zdrowym organizmie naszego Urzędu. Myślę, że powinienem w tym miejscu uderzyć się w pierś i prosić teścia w imieniu wszystkich sprawiedliwych o wybaczenie za te ich emigracje i poniewierki ! Ze skruchą przyznajmy się przed całym postępowym światem, że wszyscy jesteśmy i byliśmy niewdzięcznymi szmatami.
Maryla: Najprawdopodobniej mądrze mówisz Grzesiu, a jak mawia dziadek Jacek, pokorne prosie trzy wielbłądy ssie. Ja jako prezydentowa też powinnam powiedzieć kilka równie mądrych slow i w ten sposób wesprzeć twój autorytet. Z szerokim uznaniem powinno spotkać się też stwierdzenie, że przepraszamy za to, że w 1939 roku nierozważnie rozpętaliśmy II Wojnę Światową i nie zgodziliśmy się na rozszerzenie przestrzeni życiowej naszego drogiego sąsiada. Przepraszamy, że w 1920 roku naraziliśmy azjatyckich i słowiańskich braci na kłopot wyzwalania naszych ziem spod władzy kapitalistów i bezmyślnie popsuliśmy plan wyzwolenia całej Europy. Przepraszamy za Kopernika, wynalazek kola garncarskiego, upadek Rzymu i za odkrycie Australii. Przepraszamy wszystkich za wszystko, a nawet za więcej. Bierzmy przykład z antyfaszystów grenlandzkich, włoskich i niemieckich którzy dzięki swojej bezkompromisowej postawie zniszczyli hitlerowską armie nie niszcząc jednocześnie synów wielkiego narodu niemieckiego i spowodowali powstanie wolnej demokratycznej Europy. Przebaczcie nam, a ja ze swojej strony postaram się aby historia Polski została napisana po raz kolejny w sposób prawidłowy i tym razem politycznie poprawnie.
Pan Włodek: To są mądre słowa, które niewątpliwie złotymi zgłoskami zostaną zapisane w historii Nowej Europy, ale są to tylko słowa, a w tym samym czasie zasłużeni ludzie cierpią, cierpią w zapomnieniu, biedzie i samotności.
Maryla: Co też pan mówi? W jakiej samotności skoro te osoby są tak często odwiedzane w nocy i jak sam pan stwierdził, gości są cale tłumy?
Grzegorz: Myślę jednak Marylko, że to jednak nie jest to samo co grono przyjaciół przychodzących w dzień.
Dziadek Jacek: Nie popadajmy w pesymizm. Miliony emerytów jednak zostało w kraju i cieszy się życiem i nie żyje w samotności. Ja na przykład mam ponad 100 lat, a te 650 zł dostaje regularnie. Ciesze się każdym słoikiem dżemu truskawkowego i tym, że mogę czasami podszczypać naszą sąsiadkę, pannę Ingę. Zycie emeryta jest piękne choć nie ukrywam emeryturka przydałaby się troszkę większa bo dżem i jabłka znowu zdrożały w naszym osiedlowym sklepie, a na dorabianie w Biedronce nie mam już sil.
Maryla: Ojcu tylko dżem i podszczypywanie w głowie, a ja tu słyszę o ludzkich dramatach. My, Zony Przyszłych Prezydentów jesteśmy wrażliwe na cudze cierpienia i myślę, że powinnam założyć kolejną fundacje pomagającą biednym funkcjonariuszom. może powinnysmy się skrzyknac i już widze się oczami wyobrazni na ekranie telewizora jak z zoną Putina i Jolanta z pieniedzy podatnikow, wspieram cale tabuny biednych, umeczonych ludzi...
Dziadek Jacek: Na takie " duchowe" cierpienia to pomagają tylko egzorcyzmy albo skrucha, a nie fundacje pani Prezydentowej. Pamiętam jak w niezapomnianym roku 1905 do naszego garnizonu stacjonującego w Port Artur został przydzielony szaman z plemienia Czukczów aby pomoc Aleksandrowi Iwanowiczowi Muchinowi pozbyć się nocnych zjaw ale i on nic nie mógł na to poradzić. Jako światły egzorcysta obeznany z europejskimi nowinkami, systematycznie robił mu wykłady z Marksizmu ale i to nie pomogło. Stosował nawet okadzanie i nasiadówki z opium ale i to nie dało oczekiwanych rezultatów. Po dwuletnich bezowocnych wysiłkach napisał raport do dowództwa w którym stwierdził, że " diabeł i tak zawsze przyjdzie po swoje" po czym za "sianie defetyzmu na linii frontu i współpracę z ciemnymi silami" zostal zdegradowany do stopnia pomocnika felczera japonskiej akuszerki i wyrzucony z wojska z wilczym biletem. Dalszych jego losów nie znam ale podobno stoczył się maksymalnie i został toaletowym w Ulan Bator czy we Władywostoku.
Pan Włodek: Jak pan dziadek Jacek czasem coś powie to doprawdy płakać się chce. Skrucha, za działalność zgodną z wytycznymi i obowiązującym prawem? Skrucha, za choroby zawodowe nabyte od trzymania metrowego kabla w niezdrowej gumowej izolacji, za te noce niedospane spędzone w ciemnych wilgotnych piwnicach? Skrucha, za kopanie dołów po nocach w odległych ciemnych rejonach miasta? To zakrawa na niestosowne żarty z ciężko pracujących ludzi i urąga wszelkim zasadom moralnym teśćiowi należy się zwykły, ludzki szacunek! Co, może ma jeszcze przepraszać za kawal dobrej roboty którą wykonywał z takim poświeceniem i oddaniem? teść to czynny działacz Zbowidu na emigracji i założyciel emigracyjnych czasopism wysokonakładowych, wydawanych w języku polskim. O jego niezłomnej postawie i uporze w walce najlepiej świadczy fakt, że już po dziewiątej apelacji, po osobistej interwencji prokuratora generalnego, Sad Najwyższy wydal werdykt, że jest to osoba represjonowana przez ten piekielny system. Smutkiem napawa też fakt, że tak wiele osób odnosi się do niego krytycznie i dopiero z nakazem sadowym w reku udało mu się zmusić IPN aby umieścił go na liście represjonowanych.
Grzegorz: No dobrze ale coś pan wspominał o kuracji w Rosji. Czyżby nic ona nie dala?
Pan Włodek: No może nie całkiem była ona bezowocna ale nerki dobiła mu definitywnie. To bardzo złożona i delikatna sprawa, bo Krym to też ogromny kompleks rządowych sanatoriow i szpitali. Na szczęście uczestnicy dawnych akcji na Ukrainie i w Berlinie prawie w całości już wymarli i nie ma kogo leczyć ale ich miejsce zajęły watahy młodych bohaterów z Afganistanu, Czeczenii i Kaukazu. Z tego wynika, że chętnych do kuracji z objawami jak u teścia zrobiło się tysiące i nie ma mądrego który wie co z nimi zrobić. Sytuacja stała się naprawdę dramatyczna. Kłopot w tym, że Tatarzy Krymscy i Ukraińcy chcą odzyskać Krym, a to znaczy, że ośrodki dla "nawiedzanych" zostaną zlikwidowane. teścia odesłali do kraju bo trzeba zwolnić miejsce dla młodszych i bardziej potrzebujących. Wiadomo bliższa koszula ciału...!
Maryla: A teść nie próbował jakichś domowych środków leczniczych innych niż alkohol?
Pan Włodek: Pani Marylo, czego on nie robił aby się bronic przed wspomnieniami. Na noc do piżamy przypinał sobie cały komplet medali i odznaczeń państwowych za działalność, a w tym dwa "chlebowe", srebrne Leninowskie i budowniczego PRL . Efekt był tylko taki, że zaczął się garbić, bo medale ważyły parę kilogramów. Pokazywał marom zaświadczenie, że jest praktykującym ateistą, legitymacje PZPR oraz dyplom po szkoleniu na Łubiance, ale zjawy tylko nasilały swoje ataki. Sprawił sobie nawet zdjęcie Stalina w wymiarze 80 na 120 cm w złoconej ramce, przed którym palił "ogarek" ale i to też nie pomogło bo od ognia zajęła się firanka i teścia ledwo odratowali.
Maryla: A może wizyta u Kaszpimowskiego by mu pomogła. Ten człowiek robi takie cuda w TV, że aż trudno w nie uwierzyć. Do tej pory pamiętam jego niesamowite oczy! Jedna moja sąsiadka to od tego patrzenia zaszła w ciąże i powiła bliźniaki z których jedno dziecko było czarne z drugie żółte! Jej mąż do tej pory nie pozwala jej oglądać telewizji bo się boi, że znowu wyniknie z tego jakieś nieszczęście.
Pan Włodek: teść i u Kaszpimowskiego byl leczony na Krymie metodą sugestii ale tylko mu się pogorszylo bo poprawila mu się pamiec i wiecej zjaw się do niego zaczelo zglaszac z pretensjami.
Grzegorz: No tak, to sprawa prawie beznadziejna. Widzę w tym wypadku ostatnią, jedyną szanse dla pańskiego teścia w tym, że Gazecie Więziennej po reformie służby zdrowia, uda się zarazić wszystkich obywateli powszechnym, narodowym, Alzheimerem!
Dziadek Jacek: A może szaman z plemienia Czukczów miał jednak racje? Ciekawe jak oni tam, no wiecie - "na dole" sobie z tymi tłumami poradzą?
Maryla: O, przynajmniej z transportem nie będzie problemu. Dawno już uruchomiliśmy w Warszawie linie metra biegnącą niedaleko ulicy Rakowieckiej i mnóstwo osób znanych wszystkim z pierwszych stron gazet ma już od wielu lat wykupione abonamenty!