Autor Wątek: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)  (Przeczytany 1074847 razy)

0 użytkowników i 2 Gości przegląda ten wątek.

Offline Bruxa

  • ^,..,^
  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 38327
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-65535
  • ja tu tylko sprzątam...
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #30 dnia: 16 Kwietnia 2007, 20:19:10 »
Ha, przejrzałam cię na wylot! Ty się chcesz swojej połowicy pozbyć po prostu... Taka zbrodnia prawie doskonała - skonsumowanie przez niewściekłego zająca...
O nie! W tym kolaborować nie będę!  ;D
Rude and not ginger

Light travels faster than sound. That's why some people appear bright until you hear them speak.


Offline Baader

  • Hydraulik
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 3839
  • słoiki dżemu truskawkowego +25/-2
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #31 dnia: 17 Kwietnia 2007, 08:07:47 »
Zając ugryzł w nogę 74-letnią emerytkę, która wieszała pranie w ogródku. Kiedy pojawił się wezwany na pomoc jej mąż, zając rzucił się także na niego, a następnie na policjantów.

Niezłe. W niezapomnianym roku 1993 kiedy to w wakacjie występowały straszliwe upały i wszystkim zaczynało z tego powodu hmmmm... odbijać, gdzieś podano, że na Mazurach (dziadek Jacek na pewno by to skomentował) cyt. "Wściekły szczupak ugryzł w pośladek amatora kąpieli". Facet pewnie pomyślał, że to pirania, jak te w Amu Darii :)
Hochsztapler pan jesteś panie starszy! Zwykły hoch... hochsztapler!!!

Offline Cezarian

  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 51637
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-32
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ja tu tylko bałaganię...
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #32 dnia: 04 Maja 2007, 22:39:49 »
Opowieśc majowa z 1985, choć nie internetowa, to zacna:
"Informator Bydgoski" donosi:
W Bydgoszczy 30.04.1985r. w porze dużego nasilenia ruchu, z mieszczącego sie przy głównej ulicy Klubu MpiK wymaszerowała świnia. Na prawym boku miała duży czerwony napis "PZPR", na lewym - "idę na pochód". Coraz gęstszy tłum płakał ze śmniechu. Zjawiła się milicja i po dłuższym przygotowaniu bojowym wzięła świnię szturmem. Po zwycięskiej bitwie zaczęły się narady, co dalej począć z jeńcem. Początkowo oddano ją do stołówki milicyjnej. Tam któryś ze startegów doszedł do wniosku, że ekstrema "Solidarności" mogła zatruć świnię, by w ten sposób rozprawić się z milicją. Zwierzę przkazano więc do Bydgoskiego Domu Starców.

Do domu starców? TO była chyba stara świnia, innaczej wysłanoby ją do Pałacu Młodzieży.
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

Offline Baader

  • Hydraulik
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 3839
  • słoiki dżemu truskawkowego +25/-2
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #33 dnia: 07 Maja 2007, 14:33:46 »
Przyuważone w sieci, ja wiem, że tak on-topic niegrzecznie ale...

"Newsweek": Artur Zawisza domaga się kar dla kobiet, które przy drogach noszą minispódniczki i bluzki z głębokim dekoltem.
Od kilku miesięcy poseł Prawicy Rzeczpospolitej lobbuje w Ministerstwie Sprawiedliwości za wpisaniem do kodeksu karnego nowego rodzaju przestępstwa - biernego zachęcania do seksu. Miałoby ono polegać na noszeniu przez kobiety kuszących strojów i mocnego makijażu w okolicach dróg. Według posła taki paragraf pomoże zwalczyć prostytucję kwitnącą przy ruchliwych trasach.

Pozostaje problem jak odróżnić prostytutki od innych skąpo ubranych kobiet. - Może się zdarzyć, że atrakcyjna dziewczyna wracająca w mini z dyskoteki zostanie zatrzymana przez policję, ale takie przypadki byłyby rzadkie - powiedział "Newseekowi" Zawisza. Dodał, że wierzy w doświadczenie policjantów, które pozwoli im odróżnić porządne kobiety od panien lekkich obyczajów.


Zastanawia jedna kwestia: partia tego pana... hm... posła na jednym z pierwszych, jeśli nie pierwszym miejscu stawia - poprawcie mnie jeśli się mylę - rozmnażanie, odmieniając przez wszystkie przypadki lingwistycznego potworka jakim jest słowo "dzietność". Z drugiej strony chce karać za zachęcanie do seksu ("seksa u nas niet!" - skąd to?) i to nawet bierne. Biorąc pod uwagę że alternatywne sposoby rozmnażania (np. klonowanie) są - nomen omen - w powijakach, trochę to wszystko sprzeczne ze sobą.

Ciekawe swoją drogą, czy wkrótce zostanie wprowadzony obligatoryjnie tylko jeden rodzaj kostiumu kąpielowego? Mam oczywiście na myśli znany ze wspomnień dziadka Jacka kostium w stylu mandżurskim!
Hochsztapler pan jesteś panie starszy! Zwykły hoch... hochsztapler!!!

Stefan

  • Gość
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #34 dnia: 07 Maja 2007, 21:30:40 »
Baader - no karmisz trolla, że polecę Bruxą...

Offline Baader

  • Hydraulik
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 3839
  • słoiki dżemu truskawkowego +25/-2
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #35 dnia: 07 Maja 2007, 22:34:07 »
Baader - no karmisz trolla, że polecę Bruxą...

No dooobra, mogłem sobie darować komentarz. Ale od historii z życia wziętej - wara :P
Hochsztapler pan jesteś panie starszy! Zwykły hoch... hochsztapler!!!

Offline Baader

  • Hydraulik
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 3839
  • słoiki dżemu truskawkowego +25/-2
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #36 dnia: 11 Maja 2007, 10:05:19 »
No proszę, a ja myślałem że dziadek Jacek robił sobie, że tak kolokwialnie powiem, jaja z tymi papierosami "Wolność".

z www.joemonster.org
=================

Znajomy robił remont u swojego dziadka. Było to jakieś 7 lat temu. Podczas remontu znalazł dwie paczki papierosów ... z 1944 i 1945 roku. Obydwa opakowania po 100 szt, takie a’la popularne bez filtra, pierwsze nazywały sie "Sparta", a drugie "Wolność". Oczywiście, że zapaliliśmy... uczucie takie jakby się obuchem w łeb dostało.

To była chyba jednak wolność bez filtra....
Hochsztapler pan jesteś panie starszy! Zwykły hoch... hochsztapler!!!

Offline Cezarian

  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 51637
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-32
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ja tu tylko bałaganię...
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #37 dnia: 12 Maja 2007, 03:01:05 »
Bo na tym polegała wolność, że jak chciałeś, to mogłeś się zatruć na śmierć. Teraz Ci nie wolno.
Żebyś znlazł "Biełomora", które jak wiadomo spowodowały upadek ZSRR.
Swoją drogą współczuję nałogu ;), ale jeszcze bardziej wspóczuję Ci tego, co Stefek teraz z Tobą zrobi. I bedzie miał rację. To my (że się tak wyrażę) walczymy z młodzieżą, żeby zachowywała się z wpisami poprawnie , a kolega taki "nurz" w plecy?
Chyba, że to miał być nóż w wodzie, a w wodzie plecy...bo przecież zdarzają się w wodzie plecy. Powiem więcej, lepiej mieć plecy w wodzie, niż w ogóle nie mieć.
« Ostatnia zmiana: 12 Maja 2007, 03:03:08 wysłana przez Cezarian »
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

Offline Suri

  • Aktywny Bułczarz
  • ***
  • Wiadomości: 142
  • słoiki dżemu truskawkowego +5/-1
  • Płeć: Kobieta
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #38 dnia: 12 Maja 2007, 17:14:51 »
Bo na tym polegała wolność, że jak chciałeś, to mogłeś się zatruć na śmierć. Teraz Ci nie wolno.
Żebyś znlazł "Biełomora", które jak wiadomo spowodowały upadek ZSRR.
Swoją drogą współczuję nałogu ;), ale jeszcze bardziej wspóczuję Ci tego, co Stefek teraz z Tobą zrobi. I bedzie miał rację. To my (że się tak wyrażę) walczymy z młodzieżą, żeby zachowywała się z wpisami poprawnie , a kolega taki "nurz" w plecy?
Chyba, że to miał być nóż w wodzie, a w wodzie plecy...bo przecież zdarzają się w wodzie plecy. Powiem więcej, lepiej mieć plecy w wodzie, niż w ogóle nie mieć.
Oj Cezarku i znowu muszę Ci przyznać rację, nałóg papierosowy fuj!!! brzydka sprawa! Rozumiem taki chleb z dżemem, ale wolność w nikotynie...!!! I wogle to najlepiej mieć szerokie plecy, co nie?
nigdy nie mów nigdy

Offline Bruxa

  • ^,..,^
  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 38327
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-65535
  • ja tu tylko sprzątam...
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #39 dnia: 18 Maja 2007, 19:53:41 »
A propos nałogów
http://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=151&w=62554628&v=2&s=0
Wiem z autopsji, że jest to nałóg nieuleczalny  ;D Ja mam wszystkie opisane tu objawy, a może i więcej. Chociaż nigdy bym nie zabrała książki do wanny - to barbarzyństwo. Zostają więc opakowania od mydła i innych specyfików, których na szczęście jako przedstawicielka płci dbającej o urodę (a w tym wieku trzeba się już nieźle starać ;) ) mam sporo...
A taki na przykład regulamin MZA to przestałam czytać dopiero, jak się dorobiłam mp3ki. Sprytne to urządzenie rozwiązuje też problem podróży pieszo przez takie na przykład osiedle domków jednorodzinnych.  Książki przed nos nie wsadzę, bo dojdzie do katastrofy komunikacyjnej, a na niczym wzroku zawiesić się tam nie da. Ani słupa ogłoszeniowego, ani napisu "Fryzjer Bodzio", no skandal. Chociaż ostatnio trafiłam na tablicę reklamującą wulkanizatora - napis "Zmieniam gumy.Tanio" a obok pani, do której stroju poseł Zawisza miałby kilka uwag  ;D
Rude and not ginger

Light travels faster than sound. That's why some people appear bright until you hear them speak.


Stefan

  • Gość
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #40 dnia: 19 Maja 2007, 09:18:19 »
Co prawda moge moderować, ale admina nie zmoderuje (bo to tak jakby kopac się z koniem).
Mimo ukończonego IX stopnia kursu asertywności, pewnych linków nie zniosę.
A więc musisz wybrać - albo ja albo teściowa  ;D
A do meritum - bardo dobrze czyta się instrukcje obsługi proszków do prania, skład pasty do zębów czy co tam w łazience wpadnie w ręce.
Ostatnio miałem opis i budowę odtwarzacza mp3, po chińsku, na szczęście z obrazkami.
Dało się...

Offline Bruxa

  • ^,..,^
  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 38327
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-65535
  • ja tu tylko sprzątam...
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #41 dnia: 02 Czerwca 2007, 21:13:07 »
To brzmi zupełnie jakby Stefan napisał... A może napisał?  ;)

Ugryzł w nogę urzędnika skarbowego
IAR 10:47

Na północy Francji, w Dunkierce, zniecierpliwiony petent pogryzł w nogę pracownika urzędu skarbowego. Sprawca nie mógł się doczekać informacji, dotyczących zeznań podatkowych. Termin ich składania upłynął o północy 31 maja.

Pogryziony był ponoć anielskiego usposobienia, niemniej rana kąsana łydki wymagała interwencji chirurgicznej i przewieziono go do szpitala. Sprawca nie wytrzymał stresu związanego z ogromną kolejką jaka powstała w ostatnim dniu składania zeznań podatkowych. Większość Francuzów czeka z tym do ostatniej chwili.

Petent prosił o wyjaśnienie niezrozumiałych dla niego punktów. Dzieje się tak mimo, że formularze są wciąż upraszczane. Ich wysyłanie odbywa się jednak w sposób automatyczny. Na przykład mężczyzna może otrzymać pełnowymiarowy formularz z zaznaczeniem jego dóbr materialnych - na przykład akcji na giełdzie. Natomiast jego żona dostanie skróconą wersję tego druku. Francuzi uznają bowiem, że kobieta rzadko lokuje swoje pieniądze w akcjach. Tego typu działania są często źródłem nieporozumień i wątpliwości podatników.

W urzędzie w Dunkierce przedłużono termin składania zeznań podatkowych o jedną dobę, do piątku do północy. Nie zapobiegło to jednak pokąsaniu urzędnika przez zdesperowanego petenta. (aka)
Rude and not ginger

Light travels faster than sound. That's why some people appear bright until you hear them speak.


Offline Cezarian

  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 51637
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-32
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ja tu tylko bałaganię...
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #42 dnia: 03 Czerwca 2007, 17:05:04 »
To brzmi zupełnie jakby Stefan napisał... A może napisał?  ;)

Ugryzł w nogę urzędnika skarbowego
IAR 10:47

Na północy Francji, w Dunkierce, zniecierpliwiony petent pogryzł w nogę pracownika urzędu skarbowego. Sprawca nie mógł się doczekać informacji, dotyczących zeznań podatkowych. Termin ich składania upłynął o północy 31 maja.

Pogryziony był ponoć anielskiego usposobienia, niemniej rana kąsana łydki wymagała interwencji chirurgicznej i przewieziono go do szpitala. Sprawca nie wytrzymał stresu związanego z ogromną kolejką jaka powstała w ostatnim dniu składania zeznań podatkowych. Większość Francuzów czeka z tym do ostatniej chwili.

Petent prosił o wyjaśnienie niezrozumiałych dla niego punktów. Dzieje się tak mimo, że formularze są wciąż upraszczane. Ich wysyłanie odbywa się jednak w sposób automatyczny. Na przykład mężczyzna może otrzymać pełnowymiarowy formularz z zaznaczeniem jego dóbr materialnych - na przykład akcji na giełdzie. Natomiast jego żona dostanie skróconą wersję tego druku. Francuzi uznają bowiem, że kobieta rzadko lokuje swoje pieniądze w akcjach. Tego typu działania są często źródłem nieporozumień i wątpliwości podatników.

W urzędzie w Dunkierce przedłużono termin składania zeznań podatkowych o jedną dobę, do piątku do północy. Nie zapobiegło to jednak pokąsaniu urzędnika przez zdesperowanego petenta. (aka)

Aaaa w Dunkierce... To wszystko jasne, oni mają tam jeszcze traumę po wizycie angielskiego żołdactwa, które w 1940r. nie tylko zapaskudziło im żelastwem i wszelkimi śmieciami plaże, ale zepsuło wspaniale zapowiadajacą się imprezę wojsk francuskich i niemieckich. Jak zaczęli sie wtedy gryźć, tak im zostało.

Zresztą to jeszcze małe piwo. Widziałem ostanio, jak czerwony kolor pogryzł się z zielonym...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

Offline Baader

  • Hydraulik
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 3839
  • słoiki dżemu truskawkowego +25/-2
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #43 dnia: 13 Czerwca 2007, 09:09:36 »
Na północy Francji, w Dunkierce, zniecierpliwiony petent pogryzł w nogę pracownika urzędu skarbowego.

Się zastanawiam, czy da się w tym przypadku zastosować lekko zmodyfikowaną, starą definicję newsa. Jeśli tak, to opisane zdarzenie nie stanowi żadnej sensacji: news byłby wówczas gdyby urzędnik pogryzł petenta.
Hochsztapler pan jesteś panie starszy! Zwykły hoch... hochsztapler!!!

Offline Leon74

  • Łebmajstrowy
  • Pierdziel
  • Ekspert Toaletowy
  • *
  • Wiadomości: 714
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-1
  • Płeć: Mężczyzna
    • 33741
    • Rodzina Poszepszyńskich Łebsajt
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #44 dnia: 14 Czerwca 2007, 11:16:25 »
To moja manifestacja niezadowolenia z poziomu klasy politycznej - mówi Michał, student UW, który wywiesił za oknem swego mieszkania przy ul. Puławskiej płachtę z hasłem: "Roman przestań pieprzyć".

Tymi słowami dziennikarz Radia ZET Marek Starybrat kilka dni temu podsumował na antenie rozmowę z ministrem edukacji Romanem Giertychem. - Słuchałem tej audycji i uważam, że po tym, co mówił minister, takie słowa same cisnęły się na usta - mówi Michał. - Nie uważam, że takiego języka powinien używać dziennikarz. Ale przecież też jest człowiekiem i reaguje emocjonalnie - dodaje.

Dlaczego wywiesił transparent?. - Bo mam dość indoktrynacji nacjonalistycznej, której się obawiano jeszcze przed wyborem Romana Giertycha na ministra edukacji. Nie podoba mi się też, że ustala listę lektur, a nie czytał Gombrowicza.

Konsekwencji swego czynu się nie obawia. - Przecież to tylko cytat - zaznacza.

Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna
http://miasta.gazeta.pl/warszawa/1,34862,4224018.html?skad=rss
"Obsesja destrukcyjna dezawuuje krańcowość".
Pzdr, Leon Junior (widzący).