Autor Wątek: Piosenki Rodziny Poszepszyńskich  (Przeczytany 10653 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Psiakostka

  • Hydraulik
  • Zaawansowany Bułczarz
  • *
  • Wiadomości: 300
  • słoiki dżemu truskawkowego +16/-2
  • Płeć: Mężczyzna
    • Grafika z dżemem
Piosenki Rodziny Poszepszyńskich
« dnia: 17 Marca 2007, 09:08:48 »
Specjalnie dla tych, którzy nie znają dziadka z Mandżurii. Jeśli ktoś znajdzie błąd (w końcu to OCR) to proszę prywatne info.

_______________________________________________
BARDZO STARA BALLADA JAPOŃSKA
Trzy kilometry za Fudżijamą
Piękna Japonka mieszkała
Co zajmowała się ikebaną
I niczym innym nie chciała

Mówił jej ojciec — mówiła matka
Weź się do jakiejś roboty!
Lecz ona poza kucaniem w kwiatkach
Na nic nie miała ochoty

Przejeżdżał drogą polski porucznik
Bo los go rzucił w te strony
Ujrzał dziewczynę siedzącą w kucki
I się zakochał — szalony

Ja się nazywasz? — spytał na wstępie
Bo ja na imię mam Jerzyk
—: Ja jestem Honda — odrzekło dziewczę
On uszom własnym nie wierzył

Myślał, że Honda jest to motocykl
Produkowany w tym kraju
Tymczasem ujrzał na własne oczy
Dziewczynę marki tej  samej

Bez chwili zwłoki wyznał jej miłość
Powiedział: Kocham cię Hondo
Zaryzykuję było nie było
Ty żonom musisz być mojom!

Ksiądz im japoński ślubu udzielił
Rodzice zarżnęli wieprza
Ale na drugi dzień po weselu
Przyszła z Kalisza depesza

Gdy ją przeczytał porucznik
Jerzyk Dopiero sobie przypomniał
Że ma już żonę i czworo dzieci
Więc niepotrzebna mu Honda

Niewiele myśląc wrócił skąd przyszedł
Spisując Hondę na straty
Osiadł na stałe w mieście Kaliszu
I kupił Jawę na raty

Z tej to powiastki morał wynika
Gdy jedno z drugim połączyć
Lepsza jest Jawa dla porucznika
Niż motycykiel japoński

_______________________________________________
BALLADA O JAMNIKU
Raz pewien jamnik
Długi ponad miarę
Od swojej pani
Otrzymał zegarek

Słysząc to powiesz:
Cóż za pomysł dziki
Żeby w zegarki
Uzbrajać jamniki

Nasz jamnik jednak
Dobrze wychowany
Powiedział tylko:
Ach, dziękuję pani!

Słysząc, że jamnik
Mówi głosem ludzkim
Pani zemdlała
I umarła wkrótce

Na pogrzeb wszyscy
Przyszli punktualnie
Oprócz jamnika
Spóźnił się fatalnie

Krzyknęli wszyscy:
— Musi ponieść karę
Jak mógł się spóźnić
Skoro miał zegarek!

Tyle kłopotów
Z powodu zegarka
Taki stąd morał
I skończona bajka

_______________________________________________
JAK BĘDZIEMY MIELI MAŁE
Rozpoczniemy wspólne życie
W pokoiku wynajętym
I będziemy żyć miłością,
Początkowo ze stypendium.
—  A jeżeli zajdziesz w ciążę
Mimo  środków i prewencji?
—  Trzeba będzie się rozejrzeć
Znajdą się na pewno chętni

Jak będziemy mieli małe
To czy państwo wezmą jedno?
Jak będziemy mieli małe
To czy państwo wezmą jedno?

Pójdą małe między ludzi
Dobrzy ludzie są na świecie
Gdy tymczasem my zrobimy
Dyplom na Uniwersytecie
—  A jeżeli  zajdziesz  w ciążę
Przez pomyłkę w kalendarzu?
—  Damy w prasie ogłoszenie
Kraków powstał nie od razu

Jak będziemy mieli małe
To czy państwo wezmą jedno?
Jak będziemy mieli małe
To czy państwo wezmą jedno?

Gdy zaczniemy już pracować
Uzbieramy na mieszkanie
Jeden  pokój z ślepą kuchnią
Żeby było jak najtaniej
—  A jeżeli zajdziesz w ciążę
Mimo wszystko zajdziesz znowu?
—  Trzeba będzie się zakręcić
Trzeba będzie ruszyć głową

Jak będziemy mieli małe
To czy państwo wezmą jedno?
Jak będziemy mieli małe
To czy państwo wezmą jedno?

Miną lata aż powoli
Osiągniemy pewien standard
Pomyślimy o rodzinie
Będzie włożyć co do garnka
—  A jeżeli wtedy w ciążę
Zajść nie będziesz mogła wcale?
—  Przyjdą do nas młodzi ludzie
I zadadzą nam pytanie:
Jak będziemy mieli małe
To czy państwo wezmą jedno?
Odpowiemy: — Doskonale!
Jedno małe to na pewno!

_______________________________________________
JAKIE BĘDĄ ŚWIĘTA?
Palą się już palą
Świeczki na choince
Jak lampki na grobie
Względnie na mogiłce

Na świątecznym drzewku
Dziadka oko szklane
Pośród wszystkich ozdób
Błyszczy najwspanialej

Ryba dogorywa
Już niedługo koniec
Sekcję zwłok zaczniemy
Wieczorem przy stole

Podjemy do syta
Przy świątecznym stole
Płukanie żołądków
Mamy zapewnione

W całym domu pachnie
Zielona jedlina
Którą na cmentarzu
Groby się przykrywa

_______________________________________________
MÓJ BIEDNY STARSZY BRAT
Mój biedny starszy brat
Był bardzo trudnym dzieckiem
I w szkole zawsze miał
Oceny nie najlepsze
Mnie dobrze nauka szła
Choć brat mój  się nie starał

Pisałem mu zadania
Tak urządzony jest ten świat
Pomagać musi bratu brat
Chcąc nie chcąc, rad nie rad
Pomaga bratu brat
Pomaga bratu brat
Bratu brat

Mój biedny starszy brat
Gdy dorósł już nareszcie
W złe towarzystwo wpadł
o mafii przystał wreszcie
A kiedy pierwszy raz
Sądzono mego brata
Nikt inny tylko ja
Opłacił adwokata

Tak urządzony... etc.

Mój biedny starszy brat
Gdy wyszedł już z więzienia
Pomimo moich rad
W ogóle  się nie zmieniał
Więc wkrótce siedział znów
A ja, nie szczędząc kosztów
Co tydzień  słałem mu
Przesyłki tam z żywnością

Tak urządzony... etc.

Mój biedny starszy brat
Kosztował mnie majątek
Nim najsurowszą z kar
Otrzymał w zeszły piątek
A, że się dobrze znam
Na wszelkim budownictwie
Wspaniały szafot dlań
Zrobiłem osobiście

Tak urządzony jest ten świat
Pomagać musi bratu brat
Chcąc nie chcąc, rad nie rad
Pomaga bratu brat
Pomaga bratu brat
Bratu brat

_______________________________________________
NA ŚMIETNIKU
Późną nocą, gdy wszyscy śpią już twardo
Na podwórko się zakradam po cichutku
Z pogrzebaczem wiaderkiem i latarką
Żeby w śmieciach zacząć grzebać aż do skutku

W pojemniku
Na śmietniku
Szperam nieraz
Całą noc
W pojemniku
Smakołyków
Można znaleźć moc

Tu pomidor tam jakaś pyszna skórka
Pudełeczko, w którym jeszcze jest sardynka
Głowa dorsza, kalafior, pół ogórka —
Na sam widok człowiekowi idzie ślinka

W pojemniku etc.

Mój kubełek powoli  się napełnia
Już niedługo trudno będzie go udźwignąć
Jeszcze tylko poszukać muszę serka —
Bo ja lubię ementaler ponad wszystko

W pojemniku etc.

Czas do domu — już pora na kolację
Do widzenia, do widzenia moi drodzy
Sądząc z śmieci uważam, że ostatnio
Wszystkim ludziom znacznie lepiej  się powodzi

W pojemniku etc.
_______________________________________________
NIE ZROZUMIAŁAM PYTANIA
Dokładnie o drugiej trzydzieści
Na rogu przy Gagarina
Głos czyjś głęboki i męski
Zapytał: która godzina?

Nie zrozumiałam pytania
Odrzekłam bardzo surowo
Tamten po prostu zbaraniał
A ja skręciłam w Klonową...

Lecz on wciąż mnie śledził wytrwale
Aż wreszcie na Podchorążych
Zapytał z bólem i żalem:
Długo będziemy tak krążyć?

Nie zrozumiałam pytania
Odparłam węsząc w tym świństwo
On po raz drugi zbaraniał
A ja pobiegłam Stępińską...

On rzucił się za mną na oślep
I był już całkiem zdyszany
Gdy pytał na Czerniakowskiej: Czy my się czasem nie znamy?..
Nie zrozumiałam pytania
Pan nie jest moim kolegą
On już na nogach się słaniał
Gdy szliśmy Bonifacego...

Żal mi się zrobiło człowieka
Bo biegłby tak za mną do Łodzi
Spytałam: Na co pan czeka?
O co się panu rozchodzi?..
Nie zrozumiałem pytania
— Wyjąkał głosem stroskanym...
Zostałam na Stegnach sama
On udał się na Bielany.

_______________________________________________
BALLADKA DZIADKA
Nie wstydźmy się wstydzić kochani
Wstyd to nie żaden wstyd
Ze spuszczonymi oczami
Stanąć nie broni nam nikt

Nie bójmy bać się kochani
Strach to nie żaden strach
Ze zjeżonymi włosami
Śmiało wyłaźmy na dach

Nie plujmy pluć się kochani
Pluj to nie żaden pluj
Lecz opluwajmy się sami
Aż much obsiądzie nas rój

Nie śmierdźmy się śmierdzieć kochani
Smród to nie żaden smród
Razem z innymi skunksami
Zadajmy sobie ten trud

Nie trujmy truć się kochani
Truj to nie żaden truj
Jedzmy arszenik łyżkami
Jak już masz broić to brój

Nie śmiejmy śmiać się kochani
Śmiech to nie żaden śmiech
Ze ściśniętymi wargami
Wstrzymajmy wydech i wdech...
Wstrzymajmy wydech i wdech...
Wstrzymajmy wydech i wdech...

_______________________________________________
W prosektorium najprzyjemniej jest nad ranem
Gdy szarzeje za oknami pierwszy świt
W oświetleniu tym korzystnie wyglądają starsze panie
A i panom nie brakuje wtedy nic

Oczywiście, kiedy całkiem się rozjaśni
Pewne braki wyjdą na jaw tu i tam
Lecz narazie póki jeszcze wszystko widać mniej wyraźnie
Triumfuje dumne piękno ludzkich ciał

W prosektorium najweselej jest nad ranem
Później także tam wesoło ale mniej
Świeży uśmiech opromienia tak poważne kiedyś twarze
A niektórzy szczerze szczerzą ząbki swe

Tylko jeden ten co leży pierwszy z brzegu
Nie uśmiecha się bo głowy nie ma już
Lecz udziela mu się nastrój wytwarzany przez kolegów
W martwym ciele nadal mieszka zdrowy duch

W prosektorium najzabawniej jest nad ranem
Czasem spadnie coś ze stołu, czasem ktoś
Po czymś takim następuje ożywienie zrozumiałe
Krótkotrwałe bo dzień wstaje jak na złość

Jasny dzień ma swoje różne jasne strony
Lecz ja jednak mimo wszystko twierdzę, że
W prosektorium najprzyjemniej moim zdaniem jest nad ranem
zresztą sami przekonacie o tym się.

_______________________________________________
SZUMIĄ, SZUMIĄ DRZEWA
Raz wskoczyła mała żabka Na dużego jeża
Który niósł na grzbiecie jabłka
Chcąc je dobrze sprzedać
Kiedy doszli już do szosy
Co wiodła do miasta
Żabka rzekła, że ma dosyć
I  szybko wysiadła

Szumią, szumią drzewa
Trzeba czy nie trzeba
Jak się w szum ten wsłuchać
I nastawić ucha
Dolatują z góry
Jakieś straszne bzdury
W ten jesienny czas
Las ogłupia nas

Przekomarzał się ryś z żbikiem
Całe przedpołudnie
Czy się mówi „motocykiel"
Czy „motocykl" również
Wreszcie niedźwiedź przerwał spór
Autorytatywnie
Orzekł, że się mówi „motor"
Chociaż brzmi to dziwnie

Szumią, szumią... etc.

Powiedziała raz wiewiórka
Do starego żółwia
Że pracować ma jej córka
W fabryce obuwia
Gdy się żółw dowiedział o tym
Spytał z głupią miną
Czy się nie da tej roboty
Zamienić na inną

Szumią, szumią... etc.

Raz pustelnik, który mieszkał
Na leśnej polanie
Myślał o tym, jak bez krzesła
Urządzić mieszkanie
Pewien docent zza granicy
Doradził mu w porę
Że najlepiej do piwnicy
Pasuje taboret

Szumią, szumią... etc.

_______________________________________________

PANIE DOKTORZE
Był wielki, silny, twardy
I wiedział czego chce
Potrafi! być brutalny
Po trupach naprzód szedł.
A jednak zmiękł jak ciasto
I o połowę zmalał
Gdy przyszedł czas i odbył
następujący dialog:

—  Panie doktorze, czy to rak?
A doktór na to: Tak, tak, tak!
Był wodzem z urodzenia
Przewodził już w przedszkolu
Wyniosła go kariera
Stał wodzem się narodu
I choć wszystkimi rządził
Strach rządzi  nim na starość
A w uszach ciąż mu dźwięczy
Następujący dialog:

—  Panie doktorze, czy to rak?
A doktór na to: — Tak, tak, tak!

Był mądry, wiedział wszystko
Za mędrca świat go miał
Potrafił czytać przyszłość
I przeszłość świetnie znał
Dziś liczy dni na palcach
Uśmiecha się głupawo
Niedawno przeprowadził
Następujący dialog:

—  Panie doktorze, czy to rak?
A doktór na to: Tak, tak, tak!

Był głupcem wyjątkowym
Do trzech nie umiał zliczyć
Przetakiem nosił wodę
Od źródła do miednicy
A jednak pojął prawdę
I wiedział już od razu
Co kryje w sobie krótki
Następujący dialog:

—  Panie doktorze, czy to rak?
A doktór na to: Tak, tak, tak!

Choć znamy doskonale
Ponury ten mechanizm
Łudzimy się nadzieją
Że tak nie będzie z nami
A każdy z nas się zmieni
Z pewnością diametralnie.
(O ile nam pan doktór powiedzieć zechce prawdę.)
—  Panie doktorze, czy to rak?
A doktór na to...

_______________________________________________
SĘK
Choć teraz czasem kwękam
To znam się ja na sękach
A wszystko, co pamiętam
Zawiera ta piosenka
0 sęki na sosenkach
Podarłem sobie rękaw
Garnitur był od święta
Do dzisiaj go pamiętam

Skręt kiszek raz mnie nękał
Po torcie zwanym sękacz
Tort sękacz — to potęga
Do dzisiaj go pamiętam

Wdepnąłem raz na sęka
I do tej pory stękam
Do dzisiaj to pamiętam
Dokucza mi wciąż pięta

Przez dziury po tych sękach
Widziałem wiele piękna
Kobiecość to udręka
Do dzisiaj to pamiętam

Sęk to potęga en-ta!
Niech każdy zapamięta
Wszechmogącego sęka
Po świecie cień się pęta

Chcę, aby ma trumienka
Nie miała na dnie sęka
To leży w waszych rękach
Proszę to zapamiętać.

Piosenki tej pointa
Jest czymś w rodzaju sęka
Lecz choć mi głowa pęka
Pointy nie pamiętam

_______________________________________________
TO NIE JEST NORMALNE
Dwunastego listopada bieżącego roku
Przeszedł ojciec na czworakach przez cały przedpokój
Czternastego października roku ubiegłego
Śmiał się ojciec do rozpuku nie wiadomo z czego
A niedawno w zeszły wtorek koło drugiej w nocy
W pralce wieloczynnościowej  ojciec nogi moczył

W związku z tym  się zapytuję
Panie Profesorze
Czy normalny takie rzeczy
Człowiek robić może?

Koło dwudziestego maja w sześćdziesiątym trzecim
Karmił ojciec okruchami na ulicy dzieci
Zaś siedemnastego września (mam to zapisane)
Na śniadanie zamiast kawy ojciec pił atrament
Kiedyś znowuż wymieniony Poszepszyński Jacek
Użył grabi ogrodniczych zamiast wykałaczek

W związku z tym  się zapytuję
Pana Profesora
Czy tak może postępować
Osoba niechora?

A w ostatnim karnawale do Domu Kultury
Przyszedł ojciec na zabawę z tresowanym szczurem
Jeszcze wczoraj wszystkich w domu zaskoczył odzywką
Mówiąc do mnie tu cytuję: „won, ty stara dziwko!"
Wieczorami choć jest stary i oczy go bolą
Konstruuje w ubikacji podwodny samolot

W związku z tym  się zapytuję
Przed Wysokim Sądem
Czy nie można by nareszcie
Zrobić z nim porządek...

_______________________________________________
SZPITALNA BIEL
Szpitalna biel
sterylnie śnieży się i iskrzy
Lizolu woń
dyskretnie wiąże się ze wszystkim
Daleko gdzieś
zostały sprawy nieistotne
Zmęczona skroń
w poduszki wtula się wilgotne

A jeszcze wczoraj proszę
Nie chciałeś do szpitala
Gdy kładli cię na nosze
Pogryzłeś pielęgniarza
Nim odjechało combi
Kłóciłeś się z rodziną
— Wy chcecie się mnie pozbyć
Ja nie dam się wziąć siłą!

Dziś (gdybyś mógł)
śmiałbyś się z tego już z pewnością
Wczorajszy lęk
straciłeś razem z przytomnością
Oddychasz znów
powoli wprawdzie, lecz miarowo
Cóż z tego, że
tlenowy namiot masz nad głową

W kroplówce poziom płynu
Powoli się obniża
Fachowa czuwa siła
By płyn równiutko spływał
Leżący obok ciebie
Powinni spać (nikt nie śpi)
I szepcą wciąż: — Dlaczego
Tak późno go przywieźli?

Bo wiedzą, że
niedługo przyjdzie pani doktor
Nad tobą już

pochyli się i pulsu dotknie
I powie: — Niech
wyłączy siostra ten aparat
Nie trzeba już
proszę postawić tu parawan

A jeszcze wczoraj proszę
Nie chciałeś do szpitala
Gdy kładli cię na nosze
Pogryzłeś pielęgniarza
Nim odjechało combi
Kłóciłeś się z rodziną
— Wy chcecie się mnie pozbyć!
I po co ci to było?

_______________________________________________
OSTATNIA POSŁUGA
Jak dobrze mi w pozycji tej
w pozycji horyzontalnej
ubodzy krewni niosą mnie na swych ramionach
a za trumną idzie żona

Choć pada, właśnie pada deszcz
w dębowej trumnie sucho jest
ubodzy krewni przemoczeni są zupełnie
żona pewnie się przeziębi

Dość długa droga czeka ich
kilometr z hakiem muszą iść
oj, będzie bardzo ciężko
z pełną trumienką, z moją trumienką

O wieko bębnią krople dżdżu
kołyszą słodko mnie do snu
ubogim krewnym trumna wrzyna się w ramiona
i już ledwie idzie żona

Raz, dwa i lewa
Raz, dwa i lewa
Raz, dwa i lewa…


_______________________________________________
« Ostatnia zmiana: 17 Marca 2007, 09:16:06 wysłana przez Psiakostka »
Szeregowy Psiakostka melduje powyższe

Offline Cezarian

  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 51954
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-32
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ja tu tylko bałaganię...
Odp: Piosenki Rodziny Poszepszyńskich
« Odpowiedź #1 dnia: 17 Marca 2007, 12:43:05 »
Wszystko to ładnie, pieknie, ale przede wszystkim powinien być link ze strony do tekstów piosenek. Trza by to ubrać w ładną szatę graficzną, ułożyć wg. tytułów, opisać, która piosenka w którym odcinku...
Co na to deep?
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

Offline Psiakostka

  • Hydraulik
  • Zaawansowany Bułczarz
  • *
  • Wiadomości: 300
  • słoiki dżemu truskawkowego +16/-2
  • Płeć: Mężczyzna
    • Grafika z dżemem
Odp: Piosenki Rodziny Poszepszyńskich
« Odpowiedź #2 dnia: 18 Marca 2007, 10:41:37 »
Nie od razu stronę www.krakow.pl napisali.

Ja bym tam mógł coś zrobić i przekazać to dziadkowi, ale nie wiem czy zdążę dzisiaj bo w pon i wtorek to na 100% juz nie :(
« Ostatnia zmiana: 18 Marca 2007, 11:07:08 wysłana przez Psiakostka »
Szeregowy Psiakostka melduje powyższe

Offline deepblue

  • Kierownik toalety
  • Zaawansowany Bułczarz
  • *
  • Wiadomości: 258
  • słoiki dżemu truskawkowego +5/-0
  • Płeć: Mężczyzna
    • Fan klub rodziny poszepszyńskich
Odp: Piosenki Rodziny Poszepszyńskich
« Odpowiedź #3 dnia: 09 Maja 2007, 04:55:44 »
wrzucimy wrzucimy. co nagle to po diable.

brakuje mi tu mejulubionej piosenki z odcinka w\"wtorne dziecinstwo" ktorej jednq zwrotke zacytuję hmymyyy:


"Lusię wzieła raz ochota
by pomęczyć trochę kota
matka rzekła więc do córki
że kot ostre ma pazurki
Od tej pory już Ludwiczka
męczy kota w rękawiczkach
la lal la"
Wynajmę wolny pokój kulturalnej studence bez nałogów. Nie ma nic milszego niż taka kulturalna studentka bez nałogów... palce lizać

Stefan

  • Gość
Odp: Piosenki Rodziny Poszepszyńskich
« Odpowiedź #4 dnia: 09 Maja 2007, 07:07:39 »
Bardzo śmieszne. Bardzo.

Offline Rustig

  • Hydraulik
  • Aktywny Bułczarz
  • *
  • Wiadomości: 155
  • słoiki dżemu truskawkowego +6/-1
Odp: Piosenki Rodziny Poszepszyńskich
« Odpowiedź #5 dnia: 09 Maja 2007, 14:02:42 »
A to też jest śmieszne? (bardzo?):

O większego trudno zucha,
Jak był Stefek Burczymucha...
— Ja nikogo się nie boję!
Choćby niedźwiedź... to dostoję!
Wilki?... Ja ich całą zgraję
Pozabijam i pokraję!

 ;D

Offline 666

  • Łeb-Majster
  • Młodszy Techniczny Telewizyjny
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • ***
  • Wiadomości: 4910
  • słoiki dżemu truskawkowego +667/-666
  • Płeć: Mężczyzna
    • 4915610
    • Maciej Zembaty - strona nieoficjalna
Odp: Piosenki Rodziny Poszepszyńskich
« Odpowiedź #6 dnia: 09 Maja 2007, 16:04:49 »
Stefek Stefkiem, ale to chyba nie piosenka rodziny Poszepszyńskich? :>

(w każdym razie off-topic elegancki)
nie graj ze mną...

Offline Cezarian

  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 51954
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-32
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ja tu tylko bałaganię...
Odp: Piosenki Rodziny Poszepszyńskich
« Odpowiedź #7 dnia: 09 Maja 2007, 22:31:37 »
Stefek Stefkiem, ale to chyba nie piosenka rodziny Poszepszyńskich? :>

(w każdym razie off-topic elegancki)
Jak to nie jest? To Stefek nie jest poszepszyński? On po prostu źle znosi aluzje do kotów. Meczą go wyrzuty sumienia po wyrzuceniu tego małego kota przez okno z reklamówką. Fakt, że to przypadek, ale jak ktoś ma sumienie, to go gryzą nawet przypadki.
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

Offline Suri

  • Aktywny Bułczarz
  • ***
  • Wiadomości: 142
  • słoiki dżemu truskawkowego +5/-1
  • Płeć: Kobieta
Odp: Piosenki Rodziny Poszepszyńskich
« Odpowiedź #8 dnia: 09 Maja 2007, 22:41:05 »
Stefek Stefkiem, ale to chyba nie piosenka rodziny Poszepszyńskich? :>

(w każdym razie off-topic elegancki)
Jak to nie jest? To Stefek nie jest poszepszyński? On po prostu źle znosi aluzje do kotów. Meczą go wyrzuty sumienia po wyrzuceniu tego małego kota przez okno z reklamówką. Fakt, że to przypadek, ale jak ktoś ma sumienie, to go gryzą nawet przypadki.
A może ma poprostu alergię na koty?
nigdy nie mów nigdy

Offline Cezarian

  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 51954
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-32
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ja tu tylko bałaganię...
Odp: Piosenki Rodziny Poszepszyńskich
« Odpowiedź #9 dnia: 09 Maja 2007, 22:48:40 »
A może ma poprostu alergię na koty?
Szybciej alegorię lub aleorgię. Stefek wszystko potrafi zrobić z kotem i z kota. Podobno nawet rower którym jeździ ma jeszcze ślady futerka, mruczy i widzi w ciemnościach. To także wyjaśnia, dlaczego Stefek swoim samochodem zabił już kilka kotów, a rowerem jeszcze żadnego.
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

Offline Suri

  • Aktywny Bułczarz
  • ***
  • Wiadomości: 142
  • słoiki dżemu truskawkowego +5/-1
  • Płeć: Kobieta
Odp: Piosenki Rodziny Poszepszyńskich
« Odpowiedź #10 dnia: 09 Maja 2007, 22:57:56 »
A może ma poprostu alergię na koty?
Szybciej alegorię lub aleorgię. Stefek wszystko potrafi zrobić z kotem i z kota. Podobno nawet rower którym jeździ ma jeszcze ślady futerka, mruczy i widzi w ciemnościach. To także wyjaśnia, dlaczego Stefek swoim samochodem zabił już kilka kotów, a rowerem jeszcze żadnego.
Zdaje się, że masz rację z tą agelorią, przejęzyczyłam się. Fajny ten jego rower, też bym taki chciała. A swoją drogą, to ciekawe jak on to robi, że jeszcze żadnego kota nie rozjechał? No ale tak na "prawidłowy" rozum, to jak kot może przejechać kota?
nigdy nie mów nigdy

Stefan

  • Gość
Odp: Piosenki Rodziny Poszepszyńskich
« Odpowiedź #11 dnia: 10 Maja 2007, 09:50:44 »
To już wiem, czemu wczoraj tak mi się odbijało...
A odnośnie kotów - w XXI wieku jeszcze żadnego nie zabiłem!
Więsze szkody (nomen omen) miał mój samochód.

Offline Suri

  • Aktywny Bułczarz
  • ***
  • Wiadomości: 142
  • słoiki dżemu truskawkowego +5/-1
  • Płeć: Kobieta
Odp: Piosenki Rodziny Poszepszyńskich
« Odpowiedź #12 dnia: 10 Maja 2007, 10:40:17 »
To już wiem, czemu wczoraj tak mi się odbijało...
A odnośnie kotów - w XXI wieku jeszcze żadnego nie zabiłem!
Więsze szkody (nomen omen) miał mój samochód.

Odbijało Ci się mówisz...a policzki Cie nie piekły? :P
A w XX wieku to ile kotów padło? Co tam samochód, rower lepszy albo rolki
nigdy nie mów nigdy

Stefan

  • Gość
Odp: Piosenki Rodziny Poszepszyńskich
« Odpowiedź #13 dnia: 10 Maja 2007, 21:24:26 »
Poliki? Nie
A Rover? Jak najbardziej ;D

Offline Suri

  • Aktywny Bułczarz
  • ***
  • Wiadomości: 142
  • słoiki dżemu truskawkowego +5/-1
  • Płeć: Kobieta
Odp: Piosenki Rodziny Poszepszyńskich
« Odpowiedź #14 dnia: 10 Maja 2007, 22:35:08 »
Poliki? Nie
A Rover? Jak najbardziej ;D
spróbuj z rolkami, mówię ci...fajnie jest! palce lizać! i nawet miałczom
nigdy nie mów nigdy