A, tu się pochwalę, bo gdzie?
Spieszę donieść, że dzisiejsza wyprawa do ciucholandu* w poszukiwaniu letnich gaci zakończyła się nadspodziewanym sukcesem w postaci:
- bawełnianych szarawarów w słonie sztuk raz,
- poszukiwanej z dawna książki "Round Ireland with a Fridge",
- dwóch winyli, oba w doskonałym stanie, lekko tylko zakurzone, jak na załączonym obrazku.
Nie wiem, z którego bardziej się cieszę.
Siedzę i słucham i się raduję.
Alleluja!
_________________________
*Jeżeli ktoś myśli, że w ciucholandzie można tylko tekstylia kupić, to chyba nigdy w żadnym nie był, to są miejsca magiczne, zaraz po antykwariatach... A może nie po, tylko obok, w antykwariacie nie dostanę szarawarów w słonie