Poniedziałek 6-2-12
Oj działo się w ten mroźny weekend, emocje (mimo mrozu) rozpalone były do czerwoności. Czerwoności – to dobre słowo. Najpierw miłościwie nam panujący premier wprowadził nową świecką tradycję i zarządził czytane umowy po podpisaniu. Czyli dostosował się do swoich wyborców, którzy czynią tak samo. Zła wieść jest taka że dostosował się do wyborców innych (czytaj tych złych) stron, którzy czynią tak samo. Ktoś mógłby inteligentnie zapytać – a o co chodzi? Ano o to, że premier odłożył ratyfikację traktatu by go skonsultować z narodem lub internautami i ewentualnie przeczytać. Nikt jednak nie wspomina, że jak Komisja Europejska (czy jak tam się nazywa ta organizacja) to klepnie, to Polska będzie musiała wprowadzić niektóre zapisy. W związku z tym (albo nie) Premier zaprosił wszystkich zainteresowanych n poniedziałek na debatę Internetową. Jak się okazuje, zainteresowanych (prócz klakierów) nie ma, a więc debata będzie przebiegała pod hasłem – kto jest największy i dlaczego D. Tusk?
Mimo zimy – pełnia lata. Laty znaczy. O co tym razem chodzi? Ano o to, że nasz najdroższy i przecudny narodowy nie jest gotowy na mecz o tzw. superpuchar, Polski, w tzw. piłce kopanej nogami. Otóż Lato (którego mimo mrozu w Polsce nikt nie chce) zapowiedział, że jak mecz który nie odbędzie się na odebranym wszak i superbezpiecznym stadionie narodowym, to zaplanowany na ekstra dzień lutego mecz z Portugalią przeniesie do Wrocławia, który jest bliżej Lizbony niż Warszawa.. Wiewióry ćwierkają, że to jest już przesądzone, i żaden Waltz Lacie niestraszny.
Jak się jednak okazuje – być może na ten wspaniały stadion wpadnie Maradona (albo Madonna, wszystko jedno) jak pozwoli Lato lub Waltz. Będzie wyglądała jak przechadzana dziewica z odzysku…
Z milszych rzeczy – w sobotę Justyna straciła żółte papiery, a w niedzielę je odzyskała. Odzyskała od tej Bjoergen. Na wieść o tym, nasz Kamil skoczył. I to nie po flaszkę (choć kto wie co dzieje się po wyłączeniu kamer) ale najdalej i wygrał niedzielny, makaronowy konkurs skoków. I bardzo dobrze. I w poniedziałek warsztaty, huty i szychty rzuciły się do pracy ze wzmożoną mocą i aktywnością. A nie, to nie te czasy…
Z innych ciekawszych rzeczy (naprawdę był to ciekawy weekend) – znowu było głośno o lotnisku w Krzesinach. Minister Komorowski zezwolił, a prezydent Komorowski musi bulić. Roszczenia sięgają już 280 dużych baniek i rosną. Chodzi o hałas, (dla prezydenta chałas), który generują startujące i lądujące F16. Wojsko twierdzi, że wybudowane wokół lotniska domki są nielegalne, a więc teraz ich mieszkańcy niech nie marudzą. Zresztą, by rozwiązać problem, wojsko planuje zbombardować domy – korzyść wieloraka – porządne ćwiczenia wojskowe a jednocześnie pozbycie się problemu. A dla TVN24 zawsze można powiedzieć, że to gaz.
Mazowsze protestuje. Ale nie całe, tylko zespół. Obcięto im dotacje o dwie i pół bańki, a więc poszli na plac Bankowy protestować. Ale bez zapasek, haftek i innych fajnych strojów, bo zimno. A czemu na plac Bankowy? No bo gdzie są pieniądze, jak nie na placu Bankowym? Bo inaczej to będzie bieda, jak w Grecji.
Właśnie, a propos Grecji - Grecy mają wszystko w… kozie i na razie nie chcą czynić żadnych oszczędności b o wiedzą, że ciocia Unia da im kolejne miliardy Euro na ratowanie ich kóz. A przy kozie (jak wiadomo) każdy Grek się pożywi,