Poniedziałek
Prasa zajmowała się pokłosiem weekendowych wydarzeń sportowych oraz nieco frywolną sztuką czyli aktem.
Narodowy fundusz zdrowia ogłosił, że nie będzie refundował nasercowych specyfików tym, którzy oglądają popisy naszych szczypiornistów. Faktycznie – Hitchcock mógłby się jeszcze dużo nauczyć od naszych ręczniaków. Potem tę informację zdementowano, ale kibiców naszym nieco ubyło.
Zachwycano się także naszą dzielną Justynką, która znowu dała popalić tej (czy jak niektórzy zaczynają przebąkiwać) temu Bjoergen. Ten czy ta, w każdym razie z Kowalczyk przegrywa ostatnio wyraźnie, więc nawet Norweskie media zaczynają przebąkiwać, że Kowalczyk może być jednak lepsza. Ale to na razie te niszowe.
Hitem poniedziałkowych doniesień były jednak Acta. Ale nie te esbeckie, tylko amerykańskie, które chcą kontroli Internetu. Niektórzy już kupują dyskietki, by zgrać sobie nań Internet, a niektórzy twierdzą, że po wprowadzeniu tej ustawy te pozostałe 16 witryn da się nauczyć na pamięć. Wszystkich przebił jednak rzecznik rządu pan Graś, który stwierdził, że Polska jest odporna na ataki, a te drobne kłopoty (zawieszenie stron najważniejszych organów) wynikają po prostu z popularności tychże, nawet mimo twierdzenia, że premier jest złym człowiekiem.
Były rzecznik rządu Urban Jerzy najprawdopodobniej zzieleniał z zazdrości, a niejaki Goebbels bankowo obrócił się w grobie ze 16 razy, a jeden z hakerów dostał takiej kolki ze śmiechu, że musiał zostać odwieziony do szpitala.
Wtorek
Ręczniacy wzięli sobie do serca przestrogi kardiologów i w poniedziałek gładko przegrali z Macedonią. Złośliwi twierdzą, ze za Gierka, a nawet za Jaruzela było to nie do pomyślenia. Tak czy inaczej prasa spekuluje, co zrobić by awansować. I tak – jeżeli Niemcy oddadzą Zgorzelec, a Szwedzi pozbędą się Inflantów i odnowią klasztor na Jasnej Górze, Serbowie zaś przestaną jeść ryby, to może (przy wzroście WIGu o 0.25%) nasi awansują. No ale to nie wiadomo na pewno. No i zwalają winę na sędziów – dziwnie jednomyślnie. Widać coś w tym było, albo tylko jeden korespondent (kryzys) obsługuje wszystkie agencje i gazety. Sama prasa dzieli się na niechętną ACTA, bardzo niechętną ACTA oraz tę, popierającą rząd. Publiczne radio zaś trzykrotnie pokazuje, jacy ci bumelanci, wróć hakerzy to złe kobiety są.
Okazało się że ACTA to uzgodniło Ministerstwo rybołówstwa i rolnictwa, a co oni się tam znają, więc wyszło jak wyszło. Choć muzyczny minister od cyferek Boni Em twierdzi, ze to nic nie zmieni, no ale ACTA Sum servanta…, no ale tego podpisania zawsze można tego nie opić, a wtedy będzie nieważne
Natomiast otwarcie narodowego (którego koszty budowy bodaj 10 razy przeoczyły założenia) dalej nie spełnia, i może nie zostać otwarty w sobotę. Prasa spekuluje, czy minister sportu poleci… wokół pałacu kultury, czy też zawiozą ją rządową Lancią (czy czym to teraz wybrańcy premiera jeżdżą).
Cdn…