Spod prasy (lokalnej)

[Cezarian]

A są może jakieś inne alternatywy?

Raczej alternatywa?

Raczej alternatywy i to jak koleżanka zauważyła nawet cztery.

Alternatywy cztery to było tylko raz i innych nie ma. Jest alternatywa.
Warto też przypomnieć, że jak mawia Awdiejew, alternatywą są kaczki.

[Bruxa]

No właśnie, jak się spyta statystycznego Polaka, ile może być alternatyw, to najprawdopodobniej odpowie, że cztery

Te kaczki, przepraszam za ignorancję, to są alternatywą wobec czegoś, czy tak same w sobie?

[Cezarian]

Z kaczkami jest związany jeden z moich ulubionych dowcipów Awdiejewa.
Przed wojną pyta syn starozakonnego ojca:
- Tate, wszyscy dookoła mówią alternatiwa, alternatiwa, a co do w szczególności oznacza?
- Widzisz synku to jest tak: zakładasz fermę kurzą, budujesz kurniki, ogrodzenia, kupujesz kury, paszę, zaciągasz kredyty, pracujesz ponad siły i ledwo zaczyna ci się to zwracać, przychodzi powódź, zalewa wszystko i kury się topią.
- No dobrze tate, to jest nieszczęście, to jest bankructwo, ale co to jest alternatiwa?
- Alternatiwą są kaczki synu.

[Bruxa]

A, ta alternatywa!

Z tym, że to też może być nieszczęście. Jak się autentycznie zresztą zdarzyło pewnemu hodowcy ryb spod Śnieżnika, który jak raz tuż przed pamiętnym 7 lipca 1997 zarybił swoje stawy jesiotrem. Potopić się nie potopiły, ale połapać ich też nie zdążył. Apele do okolicznej ludności o zwrot zabłąkanego dobytku ruchomego też jakoś nie przyniosły rezultatów...

[Cezarian]

Kaczki by wróciły...

[Bruxa]

Pocztowe? Czy dziennikarskie?
Bo to mówią, że słowo wróbelkiem wyleci, a kaczką powróci...

[Bluesmanniak]

A, ta alternatywa!
Z tym, że to też może być nieszczęście. Jak się autentycznie zresztą zdarzyło pewnemu hodowcy ryb spod Śnieżnika, który jak raz tuż przed pamiętnym 7 lipca 1997 zarybił swoje stawy jesiotrem. Potopić się nie potopiły, ale połapać ich też nie zdążył. Apele do okolicznej ludności o zwrot zabłąkanego dobytku ruchomego też jakoś nie przyniosły rezultatów...

Rozumiem, że w 2010 zarybił pstrągiem?

[Bruxa]

Nie, kaczkami

[Cezarian]

I pewnie te kaczki wyjadły jesiotry...

[Bruxa]

Tylko ikrę, najprawdopodobniej.

[Bluesmanniak]

To ten hodowca taki bez ikry

[Cezarian]

Tylko ikrę, najprawdopodobniej.

Może to był narybek ikry?

[Bruxa]

Tymczasem, rzut beretem od Minas Pekin:

Mokotów. Gandalf rozdawał "Głos Mordoru" korpoludom na ulicy

http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/1,34862,18876351,glos-mordoru-rozdawany-korpoludom-na-ulicy.html

Co za karygodna nieznajomość klasyki. Toż to Sauron powinien wysłać któregoś z Nazguli.

[Bluesmanniak]

Ala na fotkach widzę, że i jakieś elfy były
Korpoludy, bardzo mi się podoba to określenie...

[Cezarian]

Dojazd do pracy zajmuje im tyle, co Stefkowi dojazd z Krosna.
A na poważnie, to uczestniczyłem niedawno w rozmowie biznesowej, której jeden uczestnik przekonywał, że po zakończeniu prac nad szybka koleją Warszawa - Łódź dojazd do warszawy by PKP będzie trwał godzinę, więc warto, aby deweloperzy zainteresowali się budową mieszkań dla pracujących w Warszawie w Łodzi.