Stefan, rozpisz przetarg nieograniczony na oferty umieszczenia nazwiska, żeby nie było jakiejś afery...
Co do szczepienia, to zdeterminowana kurczącym się stanem pogłowia w ławkach postanowiłam to dzisiaj uczynić. Udało się, ale nie polecam tego sportu osobom o słabych nerwach. Normalnie trylogia w pięciu częściach
Przychodnia, pusto, pacjentów brak (albo zbyt chorzy, albo boją się złapać grypę w poczekalni)
Bruxa: Zaszczepić się chciałam.
Panienka z okienka: Ale to trzeba było rano numerek wziąć.
Bruxa: Ale rano to ja pracuję...
Panienka z okienka: Każdy rano pracuje. To mogę panią zapisać na 20 listopada.
Bruxa: Ale do tej pory to ja już mogę na grypę zachorować...
Panienka z okienka: PROSZĘ NA MNIE NIE KRZYCZEĆ! A w ogóle to może pani sprawdzić, czy doktor panią teraz przyjmie...
Bruxa: Puk puk, zaszczepić się chciałam.
Doktor: Znakomicie, znakomicie. A ma pani ze sobą szczepionkę?
Bruxa: Eee, tego, ja w zasadzie nie mam recepty...
Doktor: A, recepty... No to ja pani wypiszę, tylko nie wiem jaką szczepionkę mają w aptece, a to trzeba na konkretną. Pani pójdzie do apteki i sprawdzi.
Bruxa (idzie do apteki i sprawdza): Puk puk, zaszczepić się chciałam. Jakie państwo mają szczepionki?
Farmaceuta: Szczepogryp mamy.
Bruxa: Aha, to ja zaraz wracam.
(wraca do przychodni, gdzie zastaje Chór Pacjentów, w liczbie dwóch):
Bruxa: Czy ja bym mogła wejść i tylko jedno słowo powiedzieć...
Chór Pacjentów: Ta, jasne, każdy tak mówi. Po naszym trupie.
Bruxa (rozważa krótko tę kuszącą propozycję, ale decyduje, że nie czas na rozrywkę): To może pan przekaże, że Szczepogryp...
Chór Pacjentów: Po naszym trupie. Pani sama powie.
Bruxa (przez uchylone drzwi, obserwowana przez Chór Pacjentów, czy nie stawia stopy w gabinecie): Szcze-po-gryp!
Doktor: Znakomicie, znakomicie. To ja wypisuję receptę. Tylko nie mam peselu, nipu, numeru paszportu i numeru buta. Pani poprosi Panienkę z okienka, żeby wydała kartę pacjenta.
Bruxa (wraca do rejestracji): Zaszczepić się chcia... E, tego, kartę proszę.
Panienka z okienka: Proszsz.
Bruxa (wraca do poczekalni): Czy ja bym tylko kartę mogła podać?...
Chór Pacjentów: Ta, jasne, każdy tak mówi. Po naszym trupie.
Bruxa (rozważa krótko tę kuszącą propozycję, ale decyduje, że nie czas na rozrywkę): To może pan przekaże...
Chór Pacjentów: Po naszym trupie. Pani sama poda...
Bruxa (podaje kartę przez uchylone drzwi, obserwowana przez Chór Pacjentów, czy nie stawia stopy w gabinecie, otrzymuje receptę na Szczepogryp i pędem udaje się z powrotem do apteki): Szczepogryp poproszę.
Farmaceutka (udaje się na zaplecze, po piętnastu minutach wraca): Ach pomyliłam się. Nie mamy Szczepogrypu. Ale zamówiliśmy Gryposzczep, to w zasadzie to samo, tylko doktor musi zrobić adnotację na recepcie.
Bruxa (krótko rozważa, czy nie przegryźć Farmaceutce tętnicy szyjnej i nie zaszczepić się jej przeciwciałami, ale odrzuca tę możliwość jako niehigieniczną): A ten Gryposzczep jest?
Farmaceutka (radośnie): Och, nie... Będzie koło godziny dwudziestej.
Bruxa (jednak nie przegryza tętnicy, za to przypomina sobie, że Doktor przyjmuje do dziewiętnastej, wyobraża sobie kolejną rozmowę z Chórem pacjentów, żegna się ozięble i wyrusza do sąsiedniej apteki w poszukiwaniu Szczepogrypu)
Bruxa: Szczepogryp dostanę?
Farmaceutka v.2.0: Nie ma.
Bruxa: A gryposzczep?
Farmaceutka v.2.0: No coś pani, z byka spadła? Jak nie ma Szczepogrypu to skąd ma być Gryposzczep?
Bruxa (wsiada w autobus i udaje się do Stolicy, gdzie już w trzeciej aptece udaje się jej zdobyć przedostatnią fiolkę Szczepogrypu, po czym tryumfalnie wraca do przychodni): Szczepogryp mam, zaszczepić się chciałam...
Panienka z okienka (robiąca w międzyczasie za Pielęgniarkę): Ale to jeszcze najpierw Doktor musi zbadać i glejt wystawić...
Bruxa (wraca do poczekalni po raz n-ty)
Chór Pacjentów (zniknął w międzyczasie)
Doktor (bada, glejt wystawia)
Pielęgniarka, aka Panienka z okienka (szczepi)
Martwy wirus grypy (robi swoje)
Bruxa (wraca do poczekalni po raz n+1szy)
Chór Pacjentów (magicznie materializuje się multiplikując i zaczyna ujadać, tym razem na siebie): Po naszym trupie! Ta, jasne każdy tak mówi! Nie po waszym, tylko po naszym! PROSZĘ NA MNIE NIE KRZYCZEĆ!!!
Zmrok i Kurtyna (zapadają)