Rodzina Poszepszyńskich - fanklub im. Kaprala Jedziniaka

Przerażająca Tfurczość Własna => Rodzina Rodzinie, czyli nasze własne odcinki => Wątek zaczęty przez: Baader w 15 Stycznia 2008, 20:18:33

Tytuł: Odcinek nr 8, czyli Dziadek Ósmy
Wiadomość wysłana przez: Baader w 15 Stycznia 2008, 20:18:33
Trochę to trwało (oj, wiem że jak zwykle) ale oto kolejny odcinek autorstwa Toma. Za ewentualne błędy w ogonkologii odcinka odpowiadam wyłącznie ja. Wiele spraw tu nawarstwia się i spiętrza....

-------------------------------------

Dziadek: To jest jednak lekka przesada. Przecież ja już mam swoje lata. Cały jestem obolały i oblazły mnie pchły z Murzyna. W dodatku jestem niewyspany bo kran przeciekał i zimna woda kapała na mnie całą noc.

Maryla: A co ojcu znowu się nie podoba? Straszny maruda się z ojca ostatnio zrobił! Jeśli ktoś ma powody do niezadowolenia to ja najprawdopodobniej powinnam mieć największe!

Dziadek: Ty przynajmniej spałaś w normalnym łóżku wiec za dużo nie gadaj. Mój materac w porównaniu do wanny wydaje mi się dziś luksusem. Niestety, dwaj  kryminaliści, Albert i Leon są silniejsi ode mnie, wiekowego starca, cichego bohatera wojny rosyjsko - japońskiej. Gdyby to widział mój bezpośredni przełożony, niezapomniany kapral Jedziniak to by...

Albert: Nie zadni kryminaliści a specjaliści. Wypraszam sobie takie uwłaczające mojej godności osobistej sformułowania. Kiedyś byliśmy sponsorami a dziś jesteśmy wysokiej klasy specjalistami.

Grzegorz: Niech ojciec daruje sobie te bezsensowne opowiadania o kapralu Jedziniaku i Mandżurii i uważnie wysłucha Alberta. W tym wypadku ważniejsze są wyniki głosowania w Białołęce czy w Raciborzu niż w zasadzie wydarzenia z niezapomnianego 1905 roku.

Maryla: Najprawdopodobniej z obietnic danych wyborcom należy się wywiązywać. Ogłoszono  cichą amnestię dla niektórych i jej skutki odczuwamy wszyscy, a nie tylko ojciec!

Albert: Dalekowzroczni politycy ogłosili amnestię nie po to aby spodobać się gawiedzi, a w celu ratowania upadającego państwa. Nareszcie nadszedł definitywny koniec z polowaniem na czarownice i państwem policyjnym!

Maryla: Widzimy to bardzo dokładnie, Maurycy boi się nawet wyjść przed blok, bo już dwa razy w tym tygodniu został obity i nie pomogła mu czapka niebitka.

Maurycy: Mama zawsze przesadza. Wcale nie dwa razy a trzy i nie pobity a raz zabrali mi słoik dżemu truskawkowego, który ukradłem dla dziadka w sklepie spożywczym, zaś drugi raz bo nie dałem im szluga i trzeci raz bo się na nich głupio patrzyłem. Jestem sprawny fizycznie, ale nawet z pomocą noża nie poradzę sobie naraz z siedmioma zawodowcami.

Dziadek: No właśnie, ty Marylko zawsze przesadzasz i w stosunku do Maurycego jesteś nadopiekuńcza. Ja tam się żadnych łysielców czy recydywistów nie boje bo w razie co to trzask prask i po wszystkim...

Maryla: Maurycy obudź Dziadka bo znowu usnął. Skaranie boskie z tym niedołężnym starcem.. W nocy spać nie może a w dzień to albo opowiada głupoty, albo śpi na stojąco!

Dziadek: No i co mnie tak szarpiesz? No i co mnie tak szarpiesz? Przecież widzisz, że już nie śpię! Miałem przed chwila tak piękny sen. Śniło mi się, że leżę w wannie wypełnionej dżemem truskawkowym a Sylwia masuje mi obolałe plecy świeżym bochenkiem chleba mandżurskiego. Sylwia i chleb z dżemem palce lizać.

Albert: No i właśnie. Nie ma lekko. Wszyscy by chcieli mieć za darmo chleb z dżemem i tylko czekają na cud z założonymi rekami. Trzeba wziąć się do roboty i wypracować swój dobrobyt. Długo w nocy dyskutowałem o tym z Leonem i po namyśle, kolegialnie, postanowiliśmy kontynuować dla dobra Polski pracę zaczętą przed laty.

Maryla: No właśnie! Tak ostro dyskutowaliście, że przez ścianę słyszałam trzeszczenie materaca i jęki prawie do świtu. Zasnęłam dopiero nad ranem i obudziłam się bardzo zmęczona. Dlaczego ty Grzegorzu tak nie tyrasz cala noc? Dlaczego ty nie jesteś tak pracowity jak Ślepy Leon ?

Grzegorz: Tak wiem, jestem szmata i to do tego leniwa. Mogę się usprawiedliwiać tylko tym, że miałem silna migrenę Pozwólcie, że was pożegnam, bo nie mogę się spóźnić do pracy. Pan Yamamoto bardzo nie lubi gdy się spóźniam i groził mi, że za następne spóźnienie wyleje mnie z pracy na zbity łeb albo ukarze utratą połowy pensji.

Maryla: No właśnie! Ty zawsze myślisz tylko o sobie. W dodatku, jesteś zakompleksionym egoistą i asekurantem bez charakteru. Dlaczego ja byłam tak bezgranicznie głupia i pozwoliłam ci się uwieść? Gdzie ja miałam oczy najprawdopodobniej?

Dziadek: To ciekawe Albercie, bardzo ciekawe. A jakie to inne jeszcze prace chcecie kontynuować po wyjściu z mamra?

Albert: Ponieważ się trochę spóźniliśmy a wszystkie spółki węglowe i spółki z udziałem kapitału państwa były już zajęte, postanowiliśmy ze Ślepym Leonem wznowić  wydawanie dziennika pod nazwa Gazeta Więzienna w skrócie GW.

Dziadek: Bardzo interesujące, ja tez przed laty wydawałem gazetę Stowarzyszenia Psie Pole.  Bylem jednocześnie Redaktorem Naczelnym i wydawca tego poczytnego czasopisma.

Albert: Tak słyszeliśmy na Rakowieckiej o tym piśmie i po długiej debacie postanowiliśmy wskrzesić, oczywiście po pewnych niezbędnych zmianach to wielce wartościowe wydawnictwo. Mam już nawet w głowie projekt  i nowa szatę  graficzna pierwszej strony GW. Ma ono też swoją  długą chlubna historię, bo w  bardzo uproszczonej, ręcznej  formie ukazywało się  we Wronkach. Dziś jest czas wolności i nareszcie przyszedł historyczny moment aby szersze grono obywateli naszej umęczonej Ojczyzny mogło się z nim zapoznać.

Dziadek: No tak, teraz są zupełnie inne czasy. Prawnukom jeszcze będę opowiadał, że nasz opozycyjny do działalności Stowarzyszenia Psie Pole tygodnik "Oczywizdoźdź" wydawałem  w głębokiej konspiracji w gigantycznym jak na ów okres nakładzie. Czasy były niebezpieczne, Bezpieka szalała, a nasz poczytny tygodnik drukowany był na bardzo złym papierze.  Maszyna poligraficzna była  bardzo prymitywna, a druk często zamazany. Najgorsza była jednak farba drukarska przywożona z Wiednia przez zaprzyjaźnionego tajnego konfidenta,  bo bardzo brudziła gdy się używało to pismo. No, ale to już odległa, chlubna historia. Dziś są inne czasy i myślę, że wydawcy GW nie będą mieć już takich problemów technicznych.

Maryla: O tak, dzisiejsze czasopisma są takie piękne. Mają masę kolorowych fotografii i wypełnione są wspaniałymi, ciekawymi, pouczającymi  artykułami.

Albert: My  postanowiliśmy pójść na całego. Nie bójmy się użyć tego górnolotnego sformułowania.  Tak, na całość! A wiec przede wszystkim nakład - kilkaset tysięcy egzemplarzy. Nagłówek Gazety  Więziennej będzie drukowany ogromnymi literami i myślę, że powinien być w czerwonym kolorze, bo  wyrobieni intelektualnie czytelnicy  przez 60 lat przyzwyczaili się do tego koloru i wzbudza on przyjemne wspomnienia  i skojarzenia z czasów młodości.

Maurycy: No dobrze, tytuł już jest ustalony, ale wszystkie poważne gazety  mają jeszcze jakieś motto nawiązujące do najskrytszych pragnień czytelników i wydawcy. Pamiętam, że takim bardzo  powszechnie znanym było "Proletariusze wszystkich krajów łączcie się!" czy coś w tym rodzaju.

Albert: Ależ oczywiście, i o tym pomyśleliśmy. Kolegialnie z prezesem Leonem postanowiliśmy, że będzie ono brzmiało bardzo ciepło i  jednocześnie  trochę swawolnie: "Nasz Organ w waszym Organie". Ślepy Leon napisał już nawet artykuł wstępny pod dumnym tytułem "Kręcenie Lodów pod Celą",  który należy potraktować jako materiał instruktażowy dla początkujących. Ja osobiście jestem autorem, może trochę kontrowersyjnego jeszcze na dzisiejsze czasy, artykułu "Cwel twój cel", w którym bezpardonowo rozprawiam się z  głęboko zakorzenioną ksenofobią  i przesądami panującymi w naszej  zacofanej społeczności. Spodziewam się, że ten artykuł odbije się szerokim echem we wszystkich postępowych narodach świata, a wiec  również w holenderskich i duńskich  kolorowych periodykach. Mam już nawet obiecane poważne dotacje unijne od jednego z naszych  bezpruderyjnych działaczy politycznych, czyli osnutego pajęczyną tajemniczości pana B.  To bardzo sympatyczny człowiek. Osobiście poklepał mnie i  szelmowsko szepnął  do ucha: "Tylko tak dalej chłopaki, tylko tak dalej.."

Maurycy: Co by o tym  wszystkim nie sądzić, widać tu rękę prawdziwych profesjonalistów i ogromny rozmach. Wprawdzie, jak słyszę, pisane jest to pospolitą "grypsera"  i na dodatek brzmi ona dość dwuznacznie, ale dzisiejsze dziennikarstwo tym właśnie się chlubi. Majstersztykiem jest tez wasze motto historycznie nawiązujące do tytułu artykułu wstępnego napisanego przez Dziadka  Jacka dla tygodnika Stowarzyszenia Psie Pole.  Niby to samo, a całkiem inna głębia problemu! Takie hasło jest tu jak najbardziej na miejscu,  brzmi dumnie i  w należytym świetle ukazuje stosunek pomiędzy wydawcą, a czytelnikiem.

Albert: No  i tak właśnie miało być, ale to jeszcze nie wszystko. Specjaliści od marketingu po długich i kosztownych badaniach opinii publicznej ustalili, że ponieważ GW wydawać będziemy na papierze kredowym i z pełną gama kolorowych zdjęć, w dzisiejszych czasach musimy jakoś  inaczej zainteresować czytelników. Postanowiliśmy więc dodawać do Gazety drobne prezenty np. w postaci płyt CD, DVD czy gumowych cacek sprowadzanych całymi kontenerami z Chin. Powinno to zwielokrotnić sprzedawalność i z powodu braku konkurencji zagwarantować nam na wiele lat sukces na polskim rynku. Jak to mówią światowi politycy i git ludzie pod cela: "Frajer głupi wszystko kupi!"

Maurycy: Bardzo ambitne cele i plany sobie postawiliście, ale wymagają one w dzisiejszych czasach ogromnej kasy. Chciałbym z Dziadkiem Jackiem jakąś dotacją wesprzeć to wiekopomne dzieło ale obawiam się, że nawet gdybyśmy sprzedali wszystkie butelki jakie uzbieraliśmy w ostatnim tygodniu to też nie starczyłoby na zakup nowoczesnej drukarni.

Albert: W naszym fachu nie ma strachu. O wszystkim pomyśleliśmy zawczasu.  Ślepy Leon za "symboliczna złotówkę" i flaszkę bakterii Filipińskich,  kupił deficytową, nikomu już dziś niepotrzebną kopalnię. Teraz wystarczy pociąć palnikami acetylenowymi wyposażenie kopalni i sprzedać na złom. Przecież taka kopalnia to istna żyła złota. Robota łatwa, czysta i intratna. Chiny się budują i kupują  każdą ilość złomu. My zasypiemy cały azjatycki rynek złomem z naszych demontowanych fabryk i kopalni. Wiadomo, że jako brzydka panna bez posagu nie możemy przecież stawiać warunków. Przepraszam bardzo, że się trochę zagalopowałem i zanudzam was szczegółami naszej  nowej polityki zagranicznej  i ekonomicznej, ale jak to mówili towarzysze na szkoleniu: "co w sercu to i na języku a po nas, to choćby  i potop".

Maryla: No i widzi Maurycy jakie to proste zdobyć w parę godzin dziesiątki milionów, a ja  nieszczęśliwa wyszłam za ta  setna szmatę Grzegorza, który nawet głupiej kopalni za symboliczna złotówkę nie umie kupić.

Dziadek:       Maurycy patrz i ucz się od Ślepego Leona  jak  rodzi się  obiecany cud gospodarczy  w naszej  nowej Oczywizdoźci. Jednym słowem czeka nas albertyzacja mediów i ślepa Leonizacja gospodarki!  W Mandżurii byłoby  to nawet nie do pomyślenia a u nas, proszę bardzo,  jest to realizowane  i nie przeszkodzą tu knowania Ojca Grzybka czy innych gospodarczych terrorystów! Pamiętaj głąbie kapuściany,  prawidłowe zarządzanie kapitałem obrotowym, trafione inwestycje i szybkie  profesjonalne decyzje to klucz do sukcesu!   Właśnie takiej  nowej generacji  menadżerowie jak Ślepy Leon są nasza  przyszłością!

Maryla: Najprawdopodobniej, przez przypadek zresztą, ojciec tym razem mówi z sensem. Ja tez wiąże spore nadzieje na  wspólne działanie, w przyszłości,  ze ślepym Leonem. Przy sposobności możesz to Tato  powtórzyć Grzegorzowi. Może ciebie posłucha,  bo gdy  ja mu wieczorem mówię aby się sprężył i zaczął intensywnie  działać, odwraca się do mnie plecami i udaje, że śpi.

Dziadek: Nie przesadzaj Marylko. U nas zawsze i we wszystkich czasach byli  przedsiębiorczy ludzie przesiąknięci nowymi, nowatorskimi pomysłami, ale nasze społeczeństwo nie dorosło jeszcze  do wyzwań współczesności i  na dłuższą metę nie docenia ludzi przedsiębiorczych. Co tu dużo mówić i daleko szukać. Pamiętam jak w niezapomnianym 1920 roku, tuz przed spodziewana inwazja  Gej-Chana  na Warszawę, mój najserdeczniejszy kolega, Sebek Sewastopolski sprzedał Kolumnę Zygmunta młodemu przedsiębiorczemu człowiekowi z prowincji,  ale i tu tez sprawa zakończyła się niesprawiedliwym, skazującym wyrokiem sądowym. Niestety zawsze panował u nas  zaścianek i Ciemnogród!

Albert: No właśnie, skoro już jesteśmy przy tym drażliwym  temacie to z przyjemnością mogę stwierdzić, że i tu  nareszcie nastąpiły nowe porządki. Świeży oddech wiatru historii zmiótł już dziki totalitaryzm. Stare sprawy, jako nierozwiązane w przepisowym czasie zostają definitywnie przekreślone grubą kreską, a  nowa, cicha amnestia i abolicja  nareszcie pozwala git ludziom żyć spokojnie i dostatnio.  Tylko naprawdę "tanie państwo" może zabezpieczyć nam prawdziwy dobrobyt. Czy wy, frajerzy, w ogóle zdajecie sobie sprawę, jak ogromne pieniądze były marnowane na utrzymanie Białołęki czy na  IPN?

Dziadek: My tu gadu gadu,  a czas ucieka. Na cud  ekonomiczny trzeba  solidnie zapracować, jak  ostatnio mawia pan Włodek! Konkurencja nie śpi. Maurycy nakładaj na głowę ciepłą moherowa czapkę,  bierz parasol, bo pada śnieg z deszczem i wieje bardzo silny wiatr historii. Łap szybko worek, pogrzebacz i  pędź do windy. Jeśli nie będziemy szybsi od  konkurencji  to panna Inga znowu nas uprzedzi i wyzbiera wszystkie butelki z naszego  osiedlowego śmietnika a głód zajrzy nam w oczy! Trzask prask i po wszystkim!
Tytuł: Odp: Odcinek nr 8, czyli Dziadek Ósmy
Wiadomość wysłana przez: Leon74 w 16 Stycznia 2008, 00:19:56
A tu wersja uwuwuwiona:
http://www.poszepszynscy.info/tfurczosc/tom8.html (http://www.poszepszynscy.info/tfurczosc/tom8.html)
Tytuł: Odp: Odcinek nr 8, czyli Dziadek Ósmy
Wiadomość wysłana przez: Bruxa w 16 Stycznia 2008, 07:26:03
Tak sie zastanawiałam, dlaczego kolejne odcinki autorstwa Toma nie wywołują burzliwej dyskusji na forum i chyba już wiem. Po prostu ciężko jest dyskutować zbierając szczękę z podłogi. Ja zaliczam klasyczny opad ilekroć pomyślę o walorach ilościowych i jakościowych tego dzieła  :o
Tytuł: Odp: Odcinek nr 8, czyli Dziadek Ósmy
Wiadomość wysłana przez: Baader w 16 Stycznia 2008, 07:57:58
Tak sie zastanawiałam, dlaczego kolejne odcinki autorstwa Toma nie wywołują burzliwej dyskusji na forum i chyba już wiem. Po prostu ciężko jest dyskutować zbierając szczękę z podłogi. Ja zaliczam klasyczny opad ilekroć pomyślę o walorach ilościowych i jakościowych tego dzieła  :o

Fakt faktem, że odcinki są więcej niż niezłe, mnie ostatnio powalił - jakże tradycyjny! - motyw zdobywania rybki na wigilię, a szczególnie tabliczka "żarłacz ludojad" przy akwarium odwiedzanym przez Maurycego. Toma już nie zdystansujemy, nie ma mowy, ale może wymyślimy viribus unitis choć jeden kolejny odcinek?
Tytuł: Odp: Odcinek nr 8, czyli Dziadek Ósmy
Wiadomość wysłana przez: 666 w 16 Stycznia 2008, 13:19:11
Na moim kompie już powstaje jeden odcinek... ale muszę wymyślić najtrudniejsze, czyli zakończenie. Oczywiście nie zamierzam nawet się porównywać do 'miszcza' Toma.
Tytuł: Odp: Odcinek nr 8, czyli Dziadek Ósmy
Wiadomość wysłana przez: Bruxa w 16 Stycznia 2008, 21:30:22
ale może wymyślimy viribus unitis choć jeden kolejny odcinek?

Ale tylko viri mogą pisać, czy mulieres też się będą mogły przyłączyć?