Rodzina Poszepszyńskich - fanklub im. Kaprala Jedziniaka

Przerażająca Tfurczość Własna => Młodzieżowe Studium Teatralne i nie tylko => Wątek zaczęty przez: Stefan w 04 Listopada 2009, 11:44:05

Tytuł: Trąbka - tytuł niejako zastępczy czekam na propozycje
Wiadomość wysłana przez: Stefan w 04 Listopada 2009, 11:44:05
Młodzieżowe Studium Teatralne im. Złotego Kosy ma zaszczyt przedstawić sztukę wody czystej pod intrygującym tytułem:

Trąbka

Występują:
Sam nie wiem - to się okaże w praniu.


Rura!

Objaw grypy (śpiewa na znaną melodię ludową) :
     Jestem grypa, wredna, podła
     kto mnie spotka temu oddam

Maseczka (śpiewa na znaną melodię discopolową):
     A ja grypy się nie boję,
     choć mi chuchnie, to ustoję.

Minister zdrowia (śpiewa na znaną na mazowszu melodię trash-metalową):
     Jestem minister zdrowia,
     nie straszna mi padła świnia czy krowa.
     Ręce myję, szyję, brzuszek
     i mam czysty swój fartuszek

Jan Trąbka/* (emerytowany urzędnik państwowy gra i śpiewa na nieznaną melodię ukraińską):
     Choć mi w płucach gra,
     premiera ja popieram.
     Popieram i prezydenta,
     choć ma droga jest tu  kręta.
     Nie popieram wojny w Azji,
     ani książek Anastazji.

Objaw grypy: (z widocznym dydaktyzmem):  
     Widzicie dzieci, jak to jest, jak się nie szczepi.
     Głupoty się wygaduje i innym czas marnuje.

Chór (tj. wszyscy żyjący występujący):
     Szczep się szczep,
     gdyś nie kiep.
     Tylko nie dupamy/**
     ani innymi członkamy.
Kurtyna
Koniec

/* nie upieram się. Jak ktoś chce swoje nazwisko w sztuce to niech da znać. Dogadamy się.
/**licencja poetica.

Oświadczenie
Pragniemy zdementować, że dzisiejszy teatrzyk sponsorują koncerny farmaceutyczne.
Za tydzień: Omówienie!
Tytuł: Odp: Trąbka - tytuł niejako zastępczy czekam na propozycje
Wiadomość wysłana przez: 666 w 04 Listopada 2009, 12:51:47
A kto nie czytał ten trąb(k)a.
Tytuł: Odp: Trąbka - tytuł niejako zastępczy czekam na propozycje
Wiadomość wysłana przez: Bruxa w 04 Listopada 2009, 19:17:55
Stefan, rozpisz przetarg nieograniczony na oferty umieszczenia nazwiska, żeby nie było jakiejś afery...

Co do szczepienia, to zdeterminowana kurczącym się stanem pogłowia w ławkach postanowiłam to dzisiaj uczynić. Udało się, ale nie polecam tego sportu osobom o słabych nerwach. Normalnie trylogia w pięciu częściach  :P

Przychodnia, pusto, pacjentów brak (albo zbyt chorzy, albo boją się złapać grypę w poczekalni)

Bruxa: Zaszczepić się chciałam.
Panienka z okienka: Ale to trzeba było rano numerek wziąć.
Bruxa: Ale rano to ja pracuję...
Panienka z okienka: Każdy rano pracuje. To mogę panią zapisać na 20 listopada.
Bruxa: Ale do tej pory to ja już mogę na grypę zachorować...
Panienka z okienka: PROSZĘ NA MNIE NIE KRZYCZEĆ! A w ogóle to może pani sprawdzić, czy doktor panią teraz przyjmie...
Bruxa: Puk puk, zaszczepić się chciałam.
Doktor: Znakomicie, znakomicie. A ma pani ze sobą szczepionkę?
Bruxa: Eee, tego, ja w zasadzie nie mam recepty...
Doktor: A, recepty... No to ja pani wypiszę, tylko nie wiem jaką szczepionkę mają w aptece, a to trzeba na konkretną. Pani pójdzie do apteki i sprawdzi.
Bruxa (idzie do apteki i sprawdza): Puk puk, zaszczepić się chciałam. Jakie państwo mają szczepionki?
Farmaceuta: Szczepogryp mamy.
Bruxa: Aha, to ja zaraz wracam.
(wraca do przychodni, gdzie zastaje Chór Pacjentów, w liczbie dwóch):
Bruxa: Czy ja bym mogła wejść i tylko jedno słowo powiedzieć...
Chór Pacjentów: Ta, jasne, każdy tak mówi. Po naszym trupie.
Bruxa (rozważa krótko tę kuszącą propozycję, ale decyduje, że nie czas na rozrywkę): To może pan przekaże, że Szczepogryp...
Chór Pacjentów: Po naszym trupie. Pani sama powie.
Bruxa (przez uchylone drzwi, obserwowana przez Chór Pacjentów, czy nie stawia stopy w gabinecie): Szcze-po-gryp!
Doktor: Znakomicie, znakomicie. To ja wypisuję receptę. Tylko nie mam peselu, nipu, numeru paszportu i numeru buta. Pani poprosi Panienkę z okienka, żeby wydała kartę pacjenta.
Bruxa (wraca do rejestracji):  Zaszczepić się chcia... E, tego, kartę proszę.
Panienka z okienka: Proszsz.
Bruxa (wraca do poczekalni): Czy ja bym tylko kartę mogła podać?...
Chór Pacjentów: Ta, jasne, każdy tak mówi. Po naszym trupie.
Bruxa (rozważa krótko tę kuszącą propozycję, ale decyduje, że nie czas na rozrywkę): To może pan przekaże...
Chór Pacjentów: Po naszym trupie. Pani sama poda...
Bruxa (podaje kartę przez uchylone drzwi, obserwowana przez Chór Pacjentów, czy nie stawia stopy w gabinecie, otrzymuje receptę na Szczepogryp i pędem udaje się z powrotem do apteki): Szczepogryp poproszę.
Farmaceutka (udaje się na zaplecze, po piętnastu minutach wraca): Ach pomyliłam się. Nie mamy Szczepogrypu. Ale zamówiliśmy Gryposzczep, to w zasadzie to samo, tylko doktor musi zrobić adnotację na recepcie.
Bruxa (krótko rozważa, czy nie przegryźć Farmaceutce tętnicy szyjnej i nie zaszczepić się jej przeciwciałami, ale odrzuca tę możliwość jako niehigieniczną): A ten Gryposzczep jest?
Farmaceutka (radośnie): Och, nie...  Będzie koło godziny dwudziestej.
Bruxa (jednak nie przegryza tętnicy, za to przypomina sobie, że Doktor przyjmuje do dziewiętnastej, wyobraża sobie kolejną rozmowę z Chórem pacjentów, żegna się ozięble i wyrusza do sąsiedniej apteki w poszukiwaniu Szczepogrypu)
Bruxa: Szczepogryp dostanę?
Farmaceutka v.2.0: Nie ma.
Bruxa: A gryposzczep?
Farmaceutka v.2.0: No coś pani, z byka spadła? Jak nie ma Szczepogrypu to skąd ma być Gryposzczep?
Bruxa (wsiada w autobus i udaje się do Stolicy, gdzie już w trzeciej aptece udaje się jej zdobyć przedostatnią fiolkę Szczepogrypu, po czym tryumfalnie wraca do przychodni): Szczepogryp mam, zaszczepić się chciałam...
Panienka z okienka (robiąca w międzyczasie za Pielęgniarkę): Ale to jeszcze najpierw Doktor musi zbadać i glejt wystawić...
Bruxa (wraca do poczekalni po raz n-ty)
Chór Pacjentów (zniknął w międzyczasie)
Doktor (bada, glejt wystawia)
Pielęgniarka, aka Panienka z okienka (szczepi)
Martwy wirus grypy (robi swoje)
Bruxa (wraca do poczekalni po raz n+1szy)
Chór Pacjentów (magicznie materializuje się multiplikując i zaczyna ujadać, tym razem na siebie): Po naszym trupie! Ta, jasne każdy tak mówi! Nie po waszym, tylko po naszym! PROSZĘ NA MNIE NIE KRZYCZEĆ!!!
Zmrok i Kurtyna (zapadają)
Tytuł: Odp: Trąbka - tytuł niejako zastępczy czekam na propozycje
Wiadomość wysłana przez: Cezarian w 04 Listopada 2009, 21:00:30
Jestem pod wrażeniem: przebiegu szczepenia, sposobu narracji, cierpliwości Bruxy, jej samozaparcia, uporu, poświęcenia (dla dzieci), znajomości szczepionkowego softwearu i umiejętności jego obsługi, znajomości zwyczajów i sposobów współpracy z chórem i, przede wszystkim, zdrowia.
P.S. Sztuka Trąbki też dobra.
Tytuł: Odp: Trąbka - tytuł niejako zastępczy czekam na propozycje
Wiadomość wysłana przez: Bruxa w 04 Listopada 2009, 21:03:41
I tam. Stefan to jest prawdziwy dramatopisarz. Ja tylko spisałam słowo w słowo czyny i rozmowy...
Tytuł: Odp: Trąbka - tytuł niejako zastępczy czekam na propozycje
Wiadomość wysłana przez: szczutek w 04 Listopada 2009, 21:08:00
Ja podobne przeboje miałem kiedyś z pocztowymi misiami z okienka. Ale to nawet już śmieszne nie było.
Tytuł: Odp: Trąbka - tytuł niejako zastępczy czekam na propozycje
Wiadomość wysłana przez: Bruxa w 04 Listopada 2009, 21:13:01
Ach, bo też ten temat to klasyka:
dom, który czyni szalonym (http://www.youtube.com/watch?v=6n4aRGKuEog&feature=related)
Tytuł: Odp: Trąbka - tytuł niejako zastępczy czekam na propozycje
Wiadomość wysłana przez: Cezarian w 04 Listopada 2009, 21:13:20
A chór był na koturnach? Mam nadzieję, że jak w dobrej sztuce greckiej, wszystkie role, w tym panienek z okienka i farmaceutek grali mężczyźni? To tylko podnosi moją agresję w stosunku do tych osób.
Na marginesie, czy szczepionka przeciwko grypie świńskiej zabezpiecza także przed grypą sezonową? Czy Bruxa będzie musiała obejrzeć sztukę szczepienia jeszcze raz?
Tytuł: Odp: Trąbka - tytuł niejako zastępczy czekam na propozycje
Wiadomość wysłana przez: Bruxa w 04 Listopada 2009, 21:15:45
Na szczęście nie, bo rząd zdaje się nie planuje zakupienia szczepionek na świńską grypę. Pewnie wychodzą z założenia, że po co kupować niepewny towar skoro mamy sprawdzone szczepionki na świnkę i na grypę?
Tytuł: Odp: Trąbka - tytuł niejako zastępczy czekam na propozycje
Wiadomość wysłana przez: Stefan w 05 Listopada 2009, 06:13:40
No trąbka mi opadła z wrażenia!
Ty się dziewczyno(?) marnujesz!!!
Jestem pod wrażeniem

Mogę to gdzieś wykorzystać?
Tytuł: Odp: Trąbka - tytuł niejako zastępczy czekam na propozycje
Wiadomość wysłana przez: Bruxa w 05 Listopada 2009, 07:21:01
prosz bardz, wykorzystuj

Jeszcze raz powtórzę - ja tylko spisałam. A że taka grodzieńszczyzna wyszła, cóż...
Tytuł: Odp: Trąbka - tytuł niejako zastępczy czekam na propozycje
Wiadomość wysłana przez: Rustig w 23 Grudnia 2009, 22:18:55
Stefania Grodzieńska - rocznik 1914. Najmłodsza staruszka w Warszawie. Chociaż urodzona w Łodzi i tęsknie wspominająca Paryż - zakochana bezbrzeżnie w stolicy, w swoim Mokotowie i w ulicy Słonecznej. Pisarka i felietonistka. Od lat współpracuje z "Gazetą". Co dwa tygodnie komentuje w niej wydarzenia, przeczytane artykuły. Niby miała stronić od polityki, ale spróbujcie jej zabronić mówienia, co myśli na jakikolwiek temat. Powołując się na tytuł jednej ze swoich książek: "Już nic nie muszę" i nic nie musząc , pozwala sobie na kpiny z głupoty i pochwały tego, co ceni najbardziej: życzliwości, mądrości, poczucia humoru. Złości się, że burzą "jej" miasto, że znika Supersam, że już nie może wybrać się do kina Moskwa. Raduje, gdy dostrzeże w "jej" mieście coś nowego i nieszpetnego - most, budynek czy nocną iluminację. Woli się radować, niż złościć. Zaśmiewa się, gdy nazywają ją Pierwszą Damą Czegokolwiek. Nie przestaje być ciekawa ludzi i świata.
Tytuł: Odp: Trąbka - tytuł niejako zastępczy czekam na propozycje
Wiadomość wysłana przez: szczutek w 23 Grudnia 2009, 23:51:03
Stefania Grodzieńska - rocznik 1914. Najmłodsza staruszka w Warszawie. Chociaż urodzona w Łodzi i tęsknie wspominająca Paryż - zakochana bezbrzeżnie w stolicy, w swoim Mokotowie i w ulicy Słonecznej. Pisarka i felietonistka. Od lat współpracuje z "Gazetą". Co dwa tygodnie komentuje w niej wydarzenia, przeczytane artykuły. Niby miała stronić od polityki, ale spróbujcie jej zabronić mówienia, co myśli na jakikolwiek temat. Powołując się na tytuł jednej ze swoich książek: "Już nic nie muszę" i nic nie musząc , pozwala sobie na kpiny z głupoty i pochwały tego, co ceni najbardziej: życzliwości, mądrości, poczucia humoru. Złości się, że burzą "jej" miasto, że znika Supersam, że już nie może wybrać się do kina Moskwa. Raduje, gdy dostrzeże w "jej" mieście coś nowego i nieszpetnego - most, budynek czy nocną iluminację. Woli się radować, niż złościć. Zaśmiewa się, gdy nazywają ją Pierwszą Damą Czegokolwiek. Nie przestaje być ciekawa ludzi i świata.
Że Ci się kopipasta nie zatnie...