Przerażająca Tfurczość Własna > Rodzina Rodzinie, czyli nasze własne odcinki

Odcinek 4: Kino bardzo domowe (cz. 1)

(1/2) > >>

Urzędnik:
12 lutego 2004

Dziadek: Pisz: "moim ulubionym reżyserem..."

Maurycy: Przez jakie "i"?

Dziadek: Jak jakie "i"?

Maurycy: No, w "moim". Podwójne czy samodzielne?

Dziadek: Jakie podwójne "i"?!

Maurycy: No, czy "i" jest podwójne w "moim".

Dziadek: Tam nie ma podwójnego "i", w ogóle nie ma podwójnego "i" nigdzie, pisz po ludzku! Literuję.

Maurycy: Dobrze, dobrze.

Dziadek: M

Maurycy: M...

Dziadek: Ooo.

Maurycy: O...

Dziadek: Jiiii...

Maurycy: No i tu mam prodlem. Dwa razy "i", raz "i"?

Dziadek. Kretynie! No mówię: najpierw "jot", potem "i".

Maurycy: A. To na końcu "m" i gotowe. Z "ulubionym" i "reżyserem" nie mam problemów.

Dziadek: Nareszcie. No to dalej: "Moim ulubionym reżyserem kina moralnego niepokoju jest Bohdan Poręba, który obok rodzeństwa Berów i Ryszarda Petelskiego jest najwybitniejszym twórcą tego przedwojennego teatru"

<odgłos otwieranych drzwi>

Grzegorz <z oddali>: A co wy znowu leniuchujecie? <odgłos zamykanych drzwi>

Maurycy: Dziadek pomaga mi napisać wypracowanie na język polski.

Grzegorz: A ty w zasadzie nie skończyłeś szkoły?

Maurycy: No, wyrzucili mnie, ale teraz postanowiłem zostać kimś. Zapisałem się do zaocznej szkoły wieczorowej. Potem zdam maturę, pójdę na studia, poznam żonę...

Grzegorz: Kolejną? Ósmy ślub?

Maurycy: ...posadzę syna, zbuduję drzewo i zasadzę dom. I będę żył po ludzku.

Dziadek: Za co posadzisz?

Maurycy: Co?

Grzegorz: No tuman! Nie co, tylko "proszę" się w zasadzie mówi.

Dziadek: Jak już to "kogo". Więc ponawiam: za co posadzisz syna?

Maurycy: Zawsze się coś znajdzie. Mało to razy ja siedziałem na dołku i nikt nie wie za co?

Grzegorz: Eh... i ty chcesz iść do szkoły, tak?

Maurycy: Już byłem dzisiaj rano. O, mam nawet zadania domowe. O, tu z matematyki to mi mama pomogła bo się zna na tej, no... trygonometrii. Miałem zmierzyć kąty w trójkącie, to mama mi zmierzyła. Są trzy.

Dziadek: Niestety, pomimo zbiorowego wysiłku nie ustaliliśmy czy są to kąty rozwarte.

Maurycy: Ja uważam, że są zawarte. Są zawarte na kartce papieru, bo tusz wsiąka.

Grzegorz <głosem zawiedzionym>: Synu, wyjaśnij mi jednak czemu ty chcesz w tym wieku iść do szkoły?

Dziadek: Ja odpowiem, gdyż to ja go namowiłem.

Grzegorz: Ojciec mi syna tak znarowił?

Dziadek: JA! A namówiłem, gdyż w niezapomnianym roku 1905 ojciec żołnierzy kapral Jedziniak powtarzał: "Żołnierze! Niezależnie ile porażek ponieśliście nie przerywajcie starań! Dobrej passy nie wolno przerywać!". I miał poniekąd rację. Sebek Sewastopolski nigdy nie poddawął się gdy mu nei wychodziło kopanie okopu. Okop się oberwał, a Sebek kopał dalej, okop się zawalił a Sebek nic, okop zalewała woda a ten dalej, szpadlem macha jak oszalały. I tak moi drodzy powstała wyspa Sachalin.

Grzegorz: Ale co za bzdury ojciec opowiada, jak od kopania okopu może powstać wyspa? Co, ten ojca Sebek tyle piachu nakopał że wyspę zrobił?!

Dziadek: No przecież mówię, że okop zalewała woda! Sebek po prostu tak długo kopał, że jak okop zalało to powstała cieśnina pomiędzy Azją a Sachalinem.

Grzegorz: Dobrze już, dobrze... A gdzie w zasadzie Maryla?

Dziadek: Szykuje się do wyjazdu, jest po paszport. Do emigracji. Żeby moja córka, przez takiego darmozjada musiała jechać na emigrację na wyspy, eh, barani łeb jesteś Grzegorzu!

Grzegorz: JAKIEJ EMIGRACJI, JAKIE WYSPY?!

Maurycy: Dziadek wszystko poplątał. Nie do emigracji, tylko do melioracji. Panna Inga odziedziczyła po siostrzeńcu działkę obejmującą jedną z wysp na Wiśle. Tę przy cyplu portu praskiego. No i panna Inga chce tam zrobić kanał melioracyjny.

Grzegorz: To po co jej paszport?

Maurycy: Ojciec panny Ingi nie zna? Nie wpuści nikogo na swoją wyspę bez ważnego dokumentu osobistego w ilości dwóch sztuk. Ślepy Leon chciał nawet mamie załatwić taki dowód kolekcjonerski, ale mama stwierdziła że chce dwa różne dokumenty.

Dziadek: I nie myśl sobie Grzesiu że to tak za darmo będzie emigrować!

Maurycy: Meliorować.

Dziadek: Jak zwał tak zwał. No, nie będzie tego robić za darmo. Ma przynieść za to pół torebki pierwszorzędnego talku z lalek.

Grzegorz: A wy czemu się obibokujecie? I nie mówić mi o szkole dla Maurycego, gdyż to w zasadzie jasne że wymyślił to by  się wymigać od roboty na wyspie!

<koniec części pierwszej>

Cezarian:
12 lutego 2004 r. to mamy jeszcze trochę czasu do maja i otwarcia  drogi do melioracji, albo emigracji Wysp Brytyjskich?
A swoją drogą,  o ile można meliorować na emigracji, to chyba nie ma jak emigrować do melioracji?

Urzędnik:
A jeszcze mają te kilka miesięcy do, w zasadzie, wstąpienia. Dlatego to celem saksowania została wyspa rodzinna, warszawska, niezmeliorowana jak na ten moment.

Bruxa:
Wyspa przy cyplu Portu Praskiego? To i na Stadion blisko po zakupy i Komisariat Rzeczny w zasaaaadzie za progiem.
Bardzo praktycznie.

Cezarian:
A jak sucho, to da się suchą stopą?

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

Idź do wersji pełnej