Co to się dzieje z tymi skojarzeniami. Patrzę na menu w restauracji, a tam stoi jak przysłowiowy wół: O listę agentów można zapytać naszych pracowników. Restauracja co prawda francuska, nie rosyjska, ale i tak zapis budzi zdziwienie. Czytam jeszcze raz… ufff, nie lista agentów a alergenów. Tylko, czy to na pewno lepiej? Czy w dobie RODO nie powinniśmy już, jako świadome społeczeństwo obywatelskie mieć dostępu do listy agentów, także w restauracjach?