Jeśli chodzi o to, że zdrowo wyrośnięte, to niektórzy podstawówkę kończą, co nie zmienia faktu, że absolwentów się nie wstydzimy.
Jeśli chodzi o zdrową opaleniznę to taki urok dużej aglomeracji, ostatnio przyjęliśmy zza wschodniej granicy jednego Ahmeda, a zza jeszcze wschodniejszej dziewuszkę imienia której nawet nie wiem, jak wymówić, a co dopiero zapisać. Po polsku nie mówi, po angielsku jako tako, chociaż jest wietnamką a nie japonką.
I nie jest to jakiś świeży trend, chociaż ostatnio ubyło Kimów i Nguyenów a przybyło Yehorów i Anastassii...