Nie milkną echa wizyty prezydenta USA Joe Bidena na Ukrainie. Nie mogą się go nachwalić polscy celnicy. „Spokojnie, jak wszyscy, czekał w kolejce do odprawy paszportowej 3 godziny, gdyż nasi celnicy mieli akurat przerwę śniadaniową. Paszport miał w porządku, nie zadeklarował przewozu przedmiotów podlegających cłu. Nie został poddany rewizji osobistej, ponieważ nikt nie przewozi alkoholu i papierosów z Polski na Ukrainę. W drodze powrotnej także nie był kontrolowany, gdyż wylegitymował się paszportem dyplomatycznym, a poza tym miał przy sobie tylko dwa kartony papierosów”, czytamy w oświadczeniu rzecznika Podkarpackiego Urzędu Celno-Skarbowego.
Tymczasem na Ukrainie od rana krążyły pogłoski, że w Kijowie jest „bardzo ważny gość”, może nawet ten najważniejszy. Dopiero około południa okazało się, że to tylko prezydent Biden, a nie papież, albo chociaż Zdzisław Kręcina. „Trudno, poczekamy, doczekamy”, stwierdził prezydent Zełeński.
Z kolei w Moskwie przyjazd prezydenta Bidena do Kijowa wywołał oburzenie. Nie spotkało się ono jednak ze zrozumieniem władz ukraińskich. „Jeśli prezydent Putin chce odwiedzić Kijów zapraszamy.”, czytamy w oficjalnym komunikacie.