Wczorajsze, weekendowe wydarzenia tylko potwierdzają, że każdy szpital jest fascynujący. Kolega tak nieszczęśliwie skrobał ryby, że przejechał się po palcu, więc zawijamy mu rękę w kokon i jedziemy do szpitala do Olecka. Przed nami jedna osoba plus jakiś starszy człowiek, którego wożą w tę i z powrotem na łóżku. Najpierw z jakiś powodów nie chcieli go przyjąć w prosektorium, potem więcej szczęścia miał w gabinecie rtg, a godzinki lecą. Siedzimy spokojnie w poczekalni, krew przestała się lać, nuda. To tradycyjnie czytam sobie tablicę z ogłoszeniami. Na głos mówię do kumpla: nie jest dobrze, tu wiszą same nekrologi! Ale nie denerwuj się to wyłącznie nekrologi lekarzy! Mój towarzysz mnie zna, więc tylko się uśmiechnął, ale pani która była przed nami, zerwała się z krzesła jak oparzona i wybiegła. Dzięki temu przesunęliśmy się w kolejce i uratowaliśmy palec. Można?