Zakopiański szpital nie przestaje mnie zadziwiać. O ile znam go z dobrej strony od sal szpitalnych i operacyjnych, o tyle organizacja odwiedzin kontrolnych była mi obca. Rejestracja w rejestracji, oczekiwanie w poczekalni, wywoływanie wywoływaczami. Jednak... osobnik rejestrujący się przede mną dostał rozkaz od panienki z okienka, żeby na czas badania przez lekarza zdjął gips. Potem może Pan sobie znowu założyć, albo nie, stoimy na straży autonomii woli pacjenta, powiedziała panienka, choć, co wynikało z jej tabliczki identyfikacyjnej, nie panna.