No właśnie na tym polega to, co u nas się nazywa "hybrydowo" - jedna lekcja online, następna w realu, potem znowu online, potem stacjonarnie...
I weź ludziom tłumacz, że to nie hybrydowe, tylko rotacyjne.
Ale faktycznie, może by tak oni siedli w ławkach, uruchomili tablicę interaktywną (mamy w każdej sali), a ja bym nadawała z domu?
Bo na razie to jest tak, że oni siedzą w domu (ci, co mają zdalne), a ja na cały dzień do szkoły i stamtąd nadaję. Co lekcja z innej sali.