Wbrew pozorom Maryla śpiewała solo niewiele piosenek:
- "W prosektorium",
- "Panie doktorze, czy to rak",
- "Był synem jakiejś panny",
- "Przez żołądek do serca",
- "Ten się śmieje, kto ostatni",
- "Nie zrozumiałam pytania".
Ale czy powinniśmy zdradzać takie rodzinne tajemnice? Choć podając ten przedostatni tytuł hipotetycznej piosenki z odcinka "Przerażające" (wiem, pogrążam się i będę to robił do skutku) dajemy TD (Tajny Donosiciel?) szansę wydłubania tej piosenki z archiwum (skoro już się jej udało wydłubać tę piosenkę w wersji śpiewanej przez Maćka).
Z cytatów jakie się mnię nasuwają (niełatwo, bo właśnie wróciłem z nohavicovej plenerowej "Komety" i w innych klimatach krążę) może jeszcze:
Grzegorz: - Maryyylo, ja jestem po zawale...
Maryla: - Grzesiu, odkąd Cię pamiętam, Ty zawsze jesteś po zawale!
<niewysłowiona w prostym piśmie rozpacz Maryli na wieść o śmierci wielu znanych osób>
<równie nieopisywalna tekstowo scena otrzymania przez Marylę ciosu krzesłem>
Grzegorz: Hy hy hy... Co?!?!?! Moja puszka po rybkach w puszce?!?!?
Maryla : Hy hy hy
<kwestia o byciu kimś czyli w zasadzie kimś byciu - nie pamiętam, muszę poszukać>
Maryla: Jeżeli ojciec pozwoli sobie pomóc, uwzględnię wolę ojca przy podziale wielkanocnych przysmaków (...) Jeżeli ojciec zasłuży, to dostanie ojciec jedno jajo na twardo (...)
Ale czy powinniśmy? Chyba tak... Trzeba ratować Marylkę przed losem wielu zbierających szczękę z podłogi studia, tudzież maglowanych nagraniami z niezapomnianego 1961 z braku innych pomysłów (choć tu Marylka pewnie będzie uodporniona)
Chyba powinniśmy