W pubie nie. W chińczyku. Zostaliśmy wysłani do Rampy na wywiad z Beltaine przed koncertem, ale chłopaki stwierdzili, że są głodni, więc najpierw poszliśmy gromadą na kutak w ciecie. Bo na Pradze kuchnia wschodnia oczywiście.
Koncert palce lizać, piwo lało się w antrakcie. Po koncercie zwiedzaliśmy Pragę z realizatorem dźwięku, który nie zdążył z powodu bisów na pociąg, ale chciał się dostać na Wschodnią celem anulowania biletu. Będzie chłop miał co w domu opowiadać...
A najlepsze ze wszystkiego, że koncert z darma, piwo z darma, zwiedzanie teatru z darma. Plakietka ze słowem PRESS czyni cuda.
Dzisiaj będziemy wypróbowywać moc tego magicznego artefaktu w Trójce.