Nie mogłem się oprzeć by wejść w Cezariana kompetencje:
Prawo mówi: ojcem dziecka urodzonego w czasie trwania małżeństwa, jest mąż matki. Można to obalić, gdy prawda jest inna, ale trzeba się pośpieszyć
Jeżeli dziecko urodziło się w czasie trwania małżeństwa albo przed upływem trzystu dni od jego ustania lub unieważnienia, domniemywa się, że pochodzi ono od męża matki (art. 62 § 1 Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego). I to ten mężczyzna zostanie wpisany do aktu urodzenia jako ojciec, choćby potomek był tak naprawdę owocem skoku w bok wiarołomnej małżonki, a ona temu nie przeczyła.
Ale uwaga:
Powództwo o zaprzeczenie ojcostwa może wytoczyć:
Mąż matki uznany za ojca - w ciągu sześciu miesięcy od dnia, w którym dowiedział się o urodzeniu dziecka, nie później jednak niż do osiągnięcia przez dziecko pełnoletności,
Matka - w ciągu sześciu miesięcy od urodzenia dziecka,
Dziecko - dopiero po dojściu do pełnoletności (18 lat) i nie później niż do ukończenia 21 roku życia.
Tych terminów nie mogą wydłużyć żadne okoliczności i po ich upływie sąd oddali pozew, choćby silne dowody wskazywały, że mężczyzna uznawany za ojca nie mógł dziecka spłodzić. W świetle prawa ojcem dziecka będzie nadal mąż matki.
Są i inne haczyki
W sprawie o zaprzeczenie ojcostwa ojciec pozywa matkę i dziecko, matka – ojca i dziecko, a dziecko – ojca i matkę. Powództwo o zaprzeczenie ojcostwa jest niedopuszczalne po osiągnięciu przez dziecko pełnoletności lub po śmierci dziecka, a także wtedy, gdy dziecko zostało poczęte w następstwie sztucznego zapłodnienia, na które mąż matki wyraził zgodę.
Ergo - płacz i płać...