Na szczęście, w prawie rzymskim, którego po praniu dokonanym przez nieznanego bliżej cywilistę - Napoleona Bonaparte; popłuczyny nadal stosujemy, mamy przedawnienie. Tylko co ma prawo rzymskie do prawa anglosaskiego?
Natomiast nieoddanie przez Waszyngtona w Nowym Yorku książek (dobrze, że nie w San Francisco) świadczy tylko o tym, jakiej wątpliwej moralności był ojciec założyciel USA i jakie wątpliwe podstawy morlane ma ta demokracja, a co za tym idzie najprawdopodobniej demokracja w ogóle! Ostrzegam, że z racji zawodu wyuczonego i wykonywanego wiem co mówię, kiedy mówie o braku moralności.
Zwróćcie uawgagę, że oczywiście skradziono książkę o prawie. Teraz wiadomo, dlaczego u nich murzynów, a nawet afroamerykanów biją. Niestety, wszystko podupada. Kiedyś, jak widać, murzyni byli przynajmniej bici poważną literaturą - "Prawo Narodów", Bity, a i bijący mógł się czegoś nauczyć w trakcie lub w przerwach w biciu. A teraz? Nawet już rzadko używa się do tych celów książki telefonicznej! Tak to nieubłagana digitalizacja społeczeństw prowadzi do nieubłaganego wyjałowienia umysów i to zarówno sprawców, jak i ofiar.
Przepraszam za te wywody, ale jestem przed sprawą...