Po pierwsze, nieprawda, że zabronione.
Ja wiem, ze wszędy pranie mózgu "zostań w domu", w radiu co pięć minut (tak, nadal heroicznie próbuję słuchać, ale nie idzie), w sieci, tutaj też.
Z wyjątkiem wiadomego rozporządzenia, gdzie napisano wyraźnie, że spacery jak najbardziej, ale solo.
Co też czynię, zostawiając koty i Grzegorza w domu.
Po drugie, ja naprawdę mieszkam na końcu świata, przynajmniej z punktu widzenia aglomeracji stołecznej.
W moim przypadku wyjście "na pole" to nie jest zawleczony regionalizm...
Po trzecie - za Konotopę, wzdłuż Autostrady nomen omen Wolności.