No to relaksuj się, relaksuj, nikt ci nie broni...
Stefan, tego nie czytaj, po co się denerwować...
Ostatnio komuś wycięli nie tę co trzeba nerkę - podobno "błedy w dokumentacji medycznej". Ale to było w Warszawie...
A konkretnie w Centrum Onkologicznym, byłam, nie polecam, brrrr... Do tej pory mi się ręce na klawiaturze trzęsą, jak sobie przypomnę. Tam się nawet zdrowy człowiek może przekręcić, od samego wejścia.
Ale żeby nie było, że w szpitalu grają tylko do jednej bramki, lekarz tez ma szansę się przekręcić...
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,10022641,Lekarz_zmarl_na_dyzurze__Media__pracowal_piata_dobe.htmlRzecznik szpitala dr Tomasz Żorniak wyjaśnił, że anestozjolog pracował na podstawie dwóch umów - jedna dotyczyła pracy na bloku operacyjnym, a druga pracy w pogotowiu ratunkowym. Lekarz zmarł w dyżurce w piątek wieczorem, podczas dyżuru na bloku. Żorniak potwierdził, że wcześniej lekarz przez cztery dni pełnił dyżury w pogotowiu - w ciągu których miał łącznie sześć wyjazdów. - To nie jest jakieś obciążenie - samo przebywanie w pogotowiu jest może nużące, ale tam obciążenia sensu stricto nie ma. Lekarz nie udziela wtedy porad ambulatoryjnych, są tylko wyjazdy - powiedział.
Nie no, dyżur na pogotowiu to sam relaks jest, niewątpliwie... Noż <ev>...