Co tu ukrywać, zwykły zapieprz mam i naprawdę myślą nie przylegam do niczego innego, niż uczelnia. A dodatkowa "praca" w postaci łebmajstra, grafika, uber-redaktora i szefa marketingu mi nie pomagała. Narazie projekt przeszedł w sen zimowy - musi poczekać na lepsze czasy. Wszystkich czytelników - to znaczy, Cezariana, Stefana i tych, którzy szukali dowodów na to, że Michael Jackson żyje - przepraszam za rozczarowanie.